Dzieciństwo Michała Wiśniewskiego nie było usłane różami. Lider Ich Troje musiał zmierzyć się z patologią w rodzinie oraz smutnym dorastaniem w domach dziecka i rodzinach zastępczych. W wywiadzie z Agnieszką Gozdyrą opisał, jak wspomina czas pobytu w ośrodkach wychowawczych. Muzyk wyjaśnił, co czuje dziecko, które trafi do takiego miejsca.
"Dziecko z domu dziecka zawsze, bez względu na to, co się dzieje w tym domu, będzie broniło swoich rodziców. Przypuszczam, że tam ręka rękę myje" - wyznał w "Polsat News".
Michał Wiśniewski szczerze o realiach funkcjonowania placówek opiekuńczych
Muzyk odniósł się do tematu funkcjonowania placówek opiekuńczych po głośnej aferze dotyczącej Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie pod Krakowem. Korzystając z okazji zaapelował do środowiska lokalnego o zwiększoną czujność i kontrolę placówki.
"Dzieci nie są świadome. Bóg to dobro i miłość. Ale to nie ma z tym nic wspólnego. Wychodzę z założenia, że środowisko lokalne jest za to najbardziej odpowiedzialne. Nie wierzę, że ludzie, którzy byli blisko, nie wiedzieli, co się dzieje" - wyznał.
Przy okazji opisał, jak on wspomina swój pobyt w tego typu placówce. Jego słowa chwytają za serce.
To jest absolutnie nie do podważenia, to są siostry, to jest kościół, to jest bóg. Tam nie ma prawa nic złego się wydarzyć. Chciałem powiedzieć, bo mówiłem to tak, jak Kora, byłem bardzo bity i sponiewierany, a to była moja jedyna szansa na dom i nie miałem, jak się z tego wyrwać. Uciekłem po 6 latach, te dzieci, o których rozmawiamy, nie mają na to szans - opisał.