Mimo że Michał Wiśniewski jest rozchwytywanym muzykiem, w domu wcale nie bywa gościem i chętnie opiekuje się dziećmi. - Jestem w domu częściej niż ci rodzice, którzy pracują od ósmej do szesnastej. Jak uda mi się wrócić do domu po godzinie dwudziestej, to zdążę jeszcze na kąpiel małego. Staram się zawsze w tym uczestniczyć. Rano też zawsze znajdę czas, żeby go wyjąć z łóżeczka - opowiada „Super Expressowi” Michał, który każdą wolna chwilę spędza z najbliższymi. Pędzi do rodziny nawet po wieczornym koncercie w odległych zakątkach Polski. - Nawet jak gramy w Szczecinie to staram się wracać po koncercie, żeby być z bliskimi - zapewnia gwiazdor. Muzyk zdradził nam, że tuż przed tym jak szykował się do występu na 70-leciu TVP otrzymał od żony telefon z wyznaniem, że jego najmłodsza pociecha Falco Amadeus po raz pierwszy powiedział słowo „tata”. - Przegapiłem ten moment, bo szykowałem się do występu, ale słyszałem to już wcześniej, tylko nie tak wyraźnie. Długo nie mówił nic. Pewnie teraz powiedział przez przypadek, ale strasznie się cieszę. Aż mi się łezka zakręciła - uśmiecha się lider Ich Troje.
Więcej w materiale wideo!