- Zdarzają się zabawne sytuacje, gdy ktoś cię rozpozna?
- Nie lubię jadać w restauracjach, bo czuję się nieswojo. Ci, którzy mnie rozpoznają, natarczywie mi się przyglądają. To jest głupie. Na ulicy czasami ktoś zatrzymuje się naprzeciw mnie i pokazując palcem, mówi: O rety, to ten z "Londyńczyków", a potem prosi o autograf.
- Co pociąga cię w aktorstwie?
- Nowe wyzwania, możliwość poczucia się kimś innym niż jestem. Lubię też obcowanie ze wspaniałymi ludźmi, takimi jak na przykład pani Gabriela Kownacka czy pan Piotr Fronczewski, z którymi grałem w serialu "Rodzina zastępcza plus".
Patrz też: "Rodzina zastępcza" zniknie z ekranów
- Komu najwięcej zawdzięczasz w swej karierze?
- Mojej mamie, która jest moim menedżerem i przyjacielem. Bez jej pomocy i motywacji nigdy nie zostałbym aktorem.
- O czym marzysz?
- Moim marzeniem aktorskim jest zagranie w Hollywood z największymi gwiazdami komedii, takimi jak Eddie Murphy czy Jim Carrey. Moim polskim idolem aktorskim jest Zbigniew Zamachowski. Już kilka razy z nim grałem i wiele się od niego nauczyłem.