Wszystko szło zgodnie z planem. Aktorzy i ekipa punktualnie o godz. 19 pojawili się na planie zdjęciowym filmu "Sęp" w reżyserii Eugeniusza Korina. Po chwili rozpoczęły się próby do sceny, która miała być kręcona. Ale po kilkudziesięciu minutach pracy zarządzono półgodzinną przerwę. W pałacyku na warszawskim Mokotowie zrobiło się pusto. Ale z jednego pokoju zaczęły nas dochodzić niepokojące odgłosy. Słychać było upadające krzesła, przesuwające się stoły, krzyki i stęknięcia. Szybko okazało się, że to dwójka aktorów okłada się pięściami. Wyglądało to bardzo groźnie i za nic w świecie nie udało się panów rozdzielić.
- Wystarczy! - krzyknął nagle Michał. - To było tak na 40 proc. Podczas ujęcia damy z siebie 100 procent.
Okazało się, że panowie postanowili poćwiczyć scenę, która miała być kręcona po przerwie.