Artysta zna się nie tylko na stolarce, również hydraulika nie ma przed nim żadnych tajemnic. - Skończyłem technikum budowlane. Mogłem zostać stolarzem, ale w końcu zrobiłem uprawnienia hydraulika i nawet przez pewien czas pracowałem w tym zawodzie w Paryżu. Zawsze jednak coś mnie ciągnęło w stronę aktorstwa - przyznaje Mieczysław Hryniewicz. W rozmowie z nami aktor opowiada też o tym, skąd się wzięła u niego żyłka do majsterkowania oraz jak powstawał jego nowy dom.
- Podobno miał pan zostać stolarzem...
- Tak, mogłem zostać stolarzem, bo u mnie w rodzinie wszyscy robili w drewnie. No, może nie wszyscy, bo tylko męska część rodziny, ale i tak stolarzy było całkiem sporo. Mój ojciec robił np. młyny wodne i świetnie mu to wychodziło. Ja jednak wolałem wybrać inną, własną drogę.
- Ale to za sprawą ojca poszedł pan do technikum budowlanego?
- Pewnie w jakimś sensie mi to zasugerował. Co prawda technikum ukończyłem, ale stolarzem nie zostałem.
- Został pan jednak hydraulikiem..
- To niezupełnie tak. Uprawnienia hydraulika mam, nawet przez pewien czas pracowałem w tym zawodzie w Paryżu. Ale zawsze coś mnie ciągnęło w stronę aktorstwa. W szkole to była raczej taka zabawa w teatr, ale na tyle pasjonująca, że postanowiłem zdawać do szkoły aktorskiej. Być może na mojej decyzji zaważyła znajomość z Milanem Kwiatkowskim, kierownikiem literackim teatru w Poznaniu. Był moim nauczycielem w szkole.
- Znajomość budownictwa i tak się pewnie panu przydała. Podczas budowy własnego domu prawie wszystko chciał pan robić sam. To prawda?
- Faktycznie jestem taką złotą rączką i to, co się dało, wolałem zrobić sam. Zresztą, jak tylko mam czas, to wciąż coś tam dłubię w domu, bo jeszcze jest sporo do zrobienia. To młody dom, nie ma nawet dwóch lat. Ostatnio zrobiłem murek z kamienia, bo z żoną bardzo lubimy ten materiał. Chcemy, żeby coś po nas pozostało, a kamienie pozostaną na pewno (śmiech).
- W państwa domu i ogrodzie znajduje się wiele udogodnień, niektóre dość nietypowe, np. podwyższone prawie o metr rabatki...
- Cóż, lata lecą, młodsi już nie będziemy. Dlatego wzięliśmy to pod uwagę. Podwyższone rabatki są po to, żeby nie trzeba się było schylać podczas pielenia, tylko robić to na siedząco.
- Hydraulikę w swoim nowym domu też pewnie zrobił pan sam?
- Okazało się to niemożliwe. Głównie dlatego, że od czasu, kiedy zdobywałem uprawnienia, wszystko się zmieniło, tylko grawitacja została ta sama (śmiech). Ale oczywiście swoje pięć groszy wtrącałem.
- Jak widzę, poczucie humoru pana nie opuściło...
- A dlaczego miałoby mnie opuścić? Jestem wiecznym optymistą. I szczęściarzem. Właśnie wracam ze zdjęć w Warszawie, gdzie kręciliśmy kolejne ujęcia do serialu "Na Wspólnej". Za kilka godzin już będę na swoich włościach w domu w Poznaniu, gdzie czeka na mnie moja żona Ewa. Napalimy w kominku, nacieszymy się życiem.
- A jakie są marzenia szczęśliwego człowieka?
- Żeby nic nie uderzyło, nie walnęło. Bo najgorsze, co mogłoby się zdarzyć, to nagły cios, od którego mogłoby się szczęście zawalić. Po prostu - chwilo, trwaj!
- I tego panu życzę. Dziękuję za rozmowę.
Mieczysław Hryniewicz
Aktor filmowy, teatralny i telewizyjny. Studia aktorskie ukończył na PWST w Warszawie w 1973 roku. Telewidzom znany jest przede wszystkim z roli Jacka Żytkiewicza w legendarnym serialu Stanisława Barei "Zmiennicy" oraz Włodka Zięby w serialu "Na Wspólnej". Przez wiele lat związany był z Teatrem Narodowym i Teatrem Studio w Warszawie oraz Teatrem Polskim w Poznaniu.