Leonard Pietraszak był jednym z najwybitniejszych polskich aktorów swojego pokolenia. Jego talent, wszechstronność i niezwykła charyzma sprawiły, że widzowie przez lata z ogromną sympatią śledzili jego występy na ekranie i scenie teatralnej. W pamięci fanów zapisał się jako Gustaw Kramer z „Vabanku” czy Karol Stelmach z „Czterdziestolatka”. Jednak jego życie prywatne było pełne trudnych wyborów i niespełnionych nadziei.
Leonarda Pietraszaka droga do aktorstwa
Leonard Pietraszak pochodził z Bydgoszczy i jako młody chłopak marzył o karierze… bokserskiej. Zanim odkrył swoje powołanie do aktorstwa, studiował chemię i pracował w Ruchu. Wspominał później, że na zajęcia teatralne zapisał się z nudów. Trafił jednak na instruktorów, którzy błyskawicznie odkryli jego talent. Po ukończeniu szkoły teatralnej związał się z prestiżowymi scenami teatralnymi, w tym z Teatrem Ateneum w Warszawie, gdzie przez wiele lat był jednym z filarów zespołu.
Filmowe i serialowe role, które przyniosły mu sławę
Jednak największą popularność przyniosły mu role filmowe i telewizyjne, w których potrafił łączyć komizm z głębią emocjonalną. Był niezapomniany jako Gustaw Kramer w kultowych filmach Juliusza Machulskiego – "Vabank" i "Vabank II, czyli riposta". W tych produkcjach, które stały się ikonami polskiego kina, wcielił się w postać przebiegłego bankiera, który stał się godnym przeciwnikiem dla szlachetnego kasiarza Henryka Kwinto (Jan Machulski). Publiczność uwielbiała go za sposób, w jaki łączył elegancję i ironię z prawdziwie ludzkimi cechami postaci.
Ogromną sympatię widzów zyskał także jako Karol Stelmach w serialu "Czterdziestolatek" Jerzego Gruzy, gdzie wcielał się w serdecznego, aczkolwiek nieco frywolnego przyjaciela głównego bohatera, inżyniera Karwowskiego (Andrzej Kopiczyński). Jego postać była uosobieniem luzu, humoru i uroku osobistego, co idealnie kontrastowało z powagą i problemami Karwowskiego. Pamiętamy także jego role w „Czarnych chmurach” i „Karierze Nikodema Dyzmy”.
Miłość i trudne wybory – życie prywatne aktora
Leonard Pietraszak poznał Wandę Majerówną, kiedy był już żonaty z malarką Hanną Grygiel. Mimo że ich uczucie narodziło się w trudnych okolicznościach, wspólnie stworzyli związek pełen miłości i wzajemnego wsparcia, trwający dekady. Rozdzieliła ich dopiero śmierć aktora, który odszedł 1 lutego 2023 roku. Wanda była nie tylko jego partnerką życiową, ale także jego opoką, co przyjaciele i bliscy artysty wielokrotnie podkreślali. Jednak początki tego związku naznaczone były kontrowersjami i dramatem, który pozostawił piętno na jego relacjach rodzinnych.
Syn Pietraszaka z pierwszego małżeństwa, Mikołaj, nigdy nie zaakceptował decyzji ojca o odejściu od jego matki.
W jego świadomości Wanda funkcjonuje jako ta, która zabrała mu tatę, choć wcale tak nie było
– mówił aktor w książce "Ucho od śledzia". Pietraszak otwarcie przyznawał, że zarówno on, jak i Hanna popełnili błąd, zakładając rodzinę „na wariata” i będąc niedojrzałymi do wspólnego życia. Pojawienie się dziecka, zamiast scementować ich związek, tylko pogłębiło istniejące napięcia.
Niespełniona nadzieja na pojednanie z synem
Mikołaj Pietraszak-Dmowski, mimo skomplikowanej relacji z ojcem, osiągnął sukces zawodowy i rozwijał swoje życie na własnych zasadach. Zajmuje się biznesem, jest osobą znaną w środowisku i... Mistrzem Mowy Polskiej, jednak przez długi czas planował odciąć się od znanego ojca, które w jego opinii kojarzyło się z bolesnymi wspomnieniami. Rozważał zmianę nazwiska, ale ostatecznie zdecydował się dodać do niego drugi człon, chcąc w ten sposób podkreślić własną tożsamość.
Rozstanie z Hanną Grygiel miało jednak trwałe konsekwencje. Mikołaj nigdy nie wybaczył ojcu, że odszedł.
Niestety w życiu Mikołaja zabrakło ojca, i tego nie da się odwrócić. Byłem przekonany, że kiedy dorośnie, zrozumie pewne rzeczy i nasze relacje będą wyglądały inaczej
– wyznał Pietraszak w jednym z wywiadów. Aktor do końca swoich dni pragnął pojednania z synem. Marzył o tym, by spędzać z nim czas, by ich rodziny mogły się wzajemnie odwiedzać. Niestety, te nadzieje nigdy się nie spełniły.
To jest sprawa, która nigdy nie da mi spokoju. A czas ucieka... Chciałbym, żeby mój dorosły syn umiał być szczęśliwy i był
– wyznał w tym samym wywiadzie. Jego słowa pokazują, jak głęboko przeżywał ten brak w swoim życiu. Mimo że dla wielu był wzorem człowieka życzliwego i wrażliwego, w swoim sercu nosił ból, który nigdy go nie opuścił.
Aktor z klasą i sercem – jak zapamiętali go widzowie?
Widzowie uwielbiali Leonarda Pietraszaka za autentyczność i ciepło, które wnosił do swoich ról. Był aktorem, który potrafił zagrać zarówno eleganckiego dżentelmena, jak i prostego człowieka z sąsiedztwa. Publiczność doceniała jego umiejętność łączenia humoru z głębią – potrafił bawić, ale też zmuszać do refleksji. Jego charakterystyczny głos, wyczucie rytmu komediowego i naturalność sprawiły, że stał się jednym z najbardziej lubianych aktorów polskiego kina i telewizji. Tak wspominał go Krzysztof Szuster, prezes ZASP: „Zawsze pomocny, życzliwy, z ogromnym wyczuciem i wrażliwością. Był nie tylko wspaniałym artystą, ale przede wszystkim niezwykle dobrym człowiekiem”.
Leonard Pietraszak pozostawił po sobie bogatą spuściznę – niezapomniane role, wspomnienia widzów i współpracowników, a także inspirację dla młodszych pokoleń aktorów. Jego życie było dowodem na to, że nawet największe sukcesy na scenie nie chronią przed osobistymi dramatami. Jednak jego talent, klasa i oddanie sztuce sprawiły, że na zawsze pozostanie w pamięci jako jeden z największych artystów polskiego kina i teatru.