Nazywany królem disco polo Zenon Martyniuk jest nadzwyczaj skromnym człowiekiem. Nie ma wielkich wymagań podczas koncertów.
– Wystarczy, żeby w garderobie było lustro, a na stole niegazowana woda mineralna, herbata, sezonowe owoce i kanapki – wylicza Zenek, który hotel również w większości przypadków wynajmuje na swój koszt. Sławomir Zapała też nie ma dużych wymagań, choć…
- Mamy taką zachciankę, że w naszej garderobie musi być mydło specjalnej marki, którego używam. Za to Kajra ma mieć swój ulubiony rodzaj zimnego piwa. Bez tego nie wyjdziemy na scenę! – mówił artysta. W dodatku jego garderoba musi być pilnie strzeżona przez ochroniarzy, a do środka wchodzić może jedynie żona.
Tych dwóch czołowych artystów w roszczeniach przebija Marcin Miller. Żeby występ zespołu Boys mógł dojść do skutku, lista jego wymagań jest naprawdę długa! Gwiazda życzy sobie m.in: profesjonalną ochronę dla całego zespołu, noclegi dla pięciu osób: cztery oddzielne pokoje i jeden apartament, dodatkowo jest wymagana wanna i dużo wieszaków na ubrania, garaż lub strzeżone szerokie miejsce na parkingu, odpowiednie wyposażenie garderoby w stoły, krzesła, gniazdka, ręczniki papierowe, sztućce, świeże owoce, kanapki, ciepłe posiłki, lód w kostkach, napoje energetyczne i alkohole określonych marek – whisky i czysta wódka, napoje gazowane, izotoniki.
– Nasz rider można uznawać za fanaberie. Jak ktoś go przeczyta, rzeczywiście może powiedzieć, że „Boysom” się w głowach już popierdzieliło, a my zrobiliśmy to celowo – wyjawił Miller w swojej książce „Jestem szalony”.