Minge chciała popełnić samobójstwo przez hejterów

2019-08-03 5:35

Włosi ją kochają, Polacy od lat krytykują. Ewa Minge (52 l.) uchodzi w naszym kraju za ofiarę operacji plastycznych, a jej uroda jest szeroko komentowana. Ostatnio z tego powodu znowu była atakowana przez Michała Figurskiego (46 l.). Dziś jest jednak odporniejsza na falę nienawiści. Jednak na początku kariery nie dawała sobie z nim rady...

Życie osoby znanej ma swoje czarne strony. Wielokrotnie przekonała się o tym znana projektantka. Wszystko dotknęło ją w czasie, kiedy walczyła ze śmiertelną chorobą. Zamiast wsparcia i pomocy była atakowana z powodu wyglądu. – Pomiędzy toaletą, gdzie wymiotowałam jak kot w trakcie ciężkiego leczenia, setką problemów samotnej matki i osoby prowadzącej w pojedynkę poważną firmę z dużym zatrudnieniem, czytałam, słyszałam w różnych mediach, jakim jestem potworem. Do tego dochodziła wolność słowa internautów, dla których osoba publiczna równa się publiczna toaleta – opowiada nam.
– Niewybredne, chamskie komentarze o moim wyglądzie, dowcipy, które płynęły jak woda z różnych mediów i brak możliwości odwetu. Bezsilność. Przyglądałam się, jak moi bliscy cierpią drastycznie z powodu, że ktoś niszczy człowieka, którego kochają. Robiłam dobra minę do złej gry. Nakładałam perukę, tapetę i odgrywałam życie. Dorosły człowiek z osiągnięciami zawodowymi na szczeblu międzynarodowym, hołubiony przez zagraniczne media, we własnym kraju stawał się zaszczutym, bezsilnym szczurem – dodaje.
Po lawinie ataków, nie miała już siły na walkę. Kiedy nie masz już siły, widząc, jak twoje dziecko przychodzi ze szkoły z rozciętym łukiem, bo się biło o godność matki, zaczynasz myśleć czarno. Co im wszystkim zrobić w podzięce? Zdjąć siebie z tego podłego świata i zostawić swoisty testament. To wy mi to uczyniliście, wasz hejt wreszcie zabił. Czy nie o to chodziło? O zniszczenie człowieka? – wspomina.

Minge myślała nawet o samobójstwie. – Kto w swoim życiu nie miał choć raz czarnych myśli? Podobno zdrowy człowiek miewa. Zdrowy psychicznie, emocjonalnie. Moje emocje były na tyle zdrowe, że jak ten Tytan wstałam szybko, otrzepałam się, bo dla moich dzieci, rodziny byłam superbohaterem. A superbohater walczy do końca. Końcem nie jest skoczyć z 20. pietra, ale spróbować zmienić świat na lepszy, dla innych, dla dzieci, dla uratowania tego świata, w którym nie ma już żadnych świętości – mówi.
Teraz projektantka sama wspiera dzieci i dorosłych, którzy z różnych powodów doświadczają odrzucenia społecznego. Dzięki jej fundacji Black Butterflies, na twarzy chorych pojawia się uśmiech...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki