Koterski miał bardzo udany początek przygody z kinem i telewizją, ale nie ulegało wątpliwości, że zawdzięcza to nazwisku i pozycji ojca, a nie samemu sobie. Aktor i prezenter szybko stracił zaufanie widzów, których przestały bawić jego żarty i poza wiecznego luzaka, któremu wszystko zwisa. Po krótkiej przerwie Misiek chciałby powrócić w wielkim stylu i uwolnić się w końcu spod ciężaru znanego nazwiska.
- Zrozumiałem już, że telewizja nie jest dla mnie. Chciałbym skupić się na tym, co jest dla mnie najważniejsze, czyli na grze w filmach. Wszyscy myślą, że ja mogę grać tylko u ojca. W przekonaniu niektórych wszystko jemu zawdzięczam, a sam nie umiem wcielić się w żadną postać. Myślą, że potrafię zagrać tylko samego siebie. A tak nie jest! - wyznał Misiek w "Fakcie".
Czy Koterski rzeczywiście poradzi sobie bez pomocy ojca, przekonamy się już niebawem w filmie "Projekt Dziecko". Zagrał tam dużą rolę u boku Tomasza Karolaka (38 l.). Aktor liczy na pozytywne recenzje i kolejne propozycje.
- Czekam i ćwiczę swoją cierpliwość. Ojciec tłumaczy mi, że muszę skupić się na jednej rzeczy i nie mogę się rozdrabniać. Dlatego na razie od telewizji trzymam się z daleka. Czekam na rolę w filmie - powiedział Misiek.
Oby Koterskiemu starczyło cierpliwości i wytrwałości w trzymaniu się z daleka od telewizji. Trzymamy za słowo i życzymy powodzenia.