Paulina Młynarska w felietonie "Czym się różni pedofil świecki od duchownego?" przypomniała swoją wielką traumę z dzieciństwa. Jako 14-latka zagrała w "Kronice wypadków miłosnych". W filmie partnerował jej Piotr Wawrzyńczak (+34 l.), aktor, który w 2001 roku zginął w wypadku samochodowym. W swoim wpisie ostro zaatakowała reżysera filmu, czyli samego Andrzeja Wajdę.
- Sama będąc osobą, która w dzieciństwie została zmanipulowana i wykorzystana przez człowieka, który stanowił gigantyczny autorytet, śledzę proces ujawniania tego typu przestępstw wobec dzieci od dawna i bardzo uważnie. Mam na to radar. Jak każda ofiara, która do końca życia będzie starała się zrozumieć, także poprzez historie innych, co jej się tak naprawdę przytrafiło. - czytamy w felietonie Młynarskiej w serwisie Onet.
Potem siostra Agaty Młynarskiej pisze, co jej się przydarzyło na planie filmu, który premierę miał w 1985 roku. Twierdzi, że została odurzona przed rozbieranymi scenami.
- Przypomnę, choć nienawidzę do tego wracać: miałam 14 lat, kiedy Andrzej Wajda, na planie swojego filmu „Kronika wypadków miłosnych” zmusił mnie do zagrania nago bardzo odważnej sceny erotycznej z udziałem 18-letniego wówczas śp. Piotra Wawrzyńczaka. Byłam pod wpływem środków uspokajających i alkoholu podanych mi przez inne osoby dorosłe pracujące na planie. Dlaczego nie zatrudniono dublerki do zagrania tej sceny, tylko wykorzystano dziecko? Nie wiem. Mogę się tylko domyślać, że była to jakaś popaprana wizja artystyczna gościa, który był zapewne przekonany, że skoro jest ważny, sławny i wszyscy się do niego modlą, to mu po prostu wolno. Dlaczego nikt, w kilkudziesięcioosobowej ekipie złożonej z dorosłych ludzi, nie zaprotestował? Dlaczego nikt nie powiedział: „Chwila, co wy wyprawiacie? To przecież jest dziecko! Nie można tak po prostu odurzyć dziecko, rozebrać i zaciągnąć przed kamerę, żeby udawało, że uprawia seks, o którym jeszcze nie ma najmniejszego pojęcia!” - informuje Paulina Młynarska.
Felietonistka Onetu ma świadomość, że po tych słowach spadnie na nią hejt.
- Pisząc te słowa, mam świadomość, że znowu, po raz kolejny, spadnie na mnie lawina hejtu, pomówień i oczerniających komentarzy z repertuaru victim blaming (ang. obwinianie ofiary). Już to przeżyłam po ujawnieniu tego, co mi się przytrafiło. Nie usłyszałam słowa „przepraszam” - czytamy.