„Zostaliśmy dzisiaj oskarżeni przez p. Martę Kuszyńską o znęcanie się psychiczne nad nią i jej siostrą Moniką, wokalistką występującą z nami w Varius Manx przez pięć i pół roku. (...) Wyjaśnienia i tłumaczenia nic nie dadzą. Wiemy, jak to działa, wiemy, jaki jest społeczny odbiór tego typu oskarżeń, wiemy, że żyją swoim niezależnym życiem” – brzmi fragment oficjalnego oświadczenia wydanego przez Varius Manx.
W sprawie wypowiedziały się także byłe wokalistki: Anita Lipnicka i Katarzyna Stankiewicz.
Całe oświadczenie dostępne jest tutaj: Oskarżeni o MOLESTOWANIE muzycy Varius Manx wydali oświadczenie. "Toksyczni oprawcy"
Monika Kuszyńska w odpowiedzi opublikowała nagranie „Już się nie boję!”. To, co mówi szokuje. – Mam w sobie dużo lęku. To aż nie do wiary, jak bardzo ten okres współpracy z zespołem Varius Manx, potem w konsekwencji wypadek, jak bardzo był to dla mnie trudny czas i jak bardzo mnie naznaczył na przyszłość. Z wieloma sprawami sobie poradziłam, a z tym do tej pory nie umiem – opowiada i dodaje: – Dotarło to do mnie, że mam nerwicę lękową. Od pół roku jestem w terapii. (…) Ta sytuacja postawiła mnie przed faktem: muszę to z siebie wyrzucić. Inaczej tego nie zamknę. Mam takie marzenie, żeby się przestać bać. I dopóki nie powiem tego głośno, nie przestanę się bać. Zawsze delikatnie o tym próbowałam opowiadać, żeby nikogo nie dotknąć. (…) Nie chciałam, żeby ktokolwiek ucierpiał. Dzisiaj wiem, że to ja ucierpiałam – mówi.
Po wypadku w wyniku którego Monika Kuszyńska wylądowała na wózku, wokalistka broniła Roberta Jansona, chociaż to on był kierowcą.
- Potrafił płakać po wypadku, jak on bardzo ucierpiał. Była taka scena odwiedzin jego, kiedy się chciał licytować, komu się gorzej stało. Że on jest też bardzo poszkodowany. Nic, żadnego przepraszam, żadnego "jest mi przykro". Szukanie winy nie w sobie, mówienie, że koło pękło, a ty coś, a tu coś. Kurdę, zero jaj, żeby wziąć to na klatę. A ja go zawsze broniłam... - opowiedziały siostry we wspomnianym nagraniu.
- Gdy odcięłam tę toksynę, powiedziałam: "nie spotykajmy się, to nie ma sensu". Zobaczyłam, jak mu ulżyło, że już nie musi mieć kontaktu ze mną. Reszta zespołu też bez reakcji. Żadnego wsparcia od nich nie dostałam (...) Dzisiaj wiemy, że to nie jest normalne i dzisiaj dajemy sobie prawo, żeby to powiedzieć, bo te rzeczy zostały już zapisane prawnie, co jest dzisiaj znęcaniem i molestowaniem. To mocne słowa, które ludziom kojarzą się bardzo jednoznacznie - słyszymy.