Monika Miller dostawała życzenia śmierci po odejściu ojca. Jeszcze gorzej było, gdy jej dziadek został premierem
Monika Miller przez wiele lat znana była z tego, że jest wnuczką znanego polityka. Teraz to się zmieniło. Jest wziętą influencerką i gwiazdą show "Królowa przetrwania" w TVN 7. To właśnie tam wyznała, z jakim hejtem przyszło jej się zmierzyć po samobójczej śmierci ojca. Zaczęło się od tego, że zostały jej wypomniane liczne tatuaże. - Za każdym razem, gdy w moim życiu działo się coś ważnego, to robiłam tatuaż, np. tu mam cherubinka z datą urodzin i śmierci mojego taty. Mój tata pięć lat temu się powiesił. Miał 48 lat. Byłam w strasznej depresji. Wiesz, jaki był hejt? Pisali do mnie, że „to przez ciebie się zabił, powinnaś być następna”, „zamiast niego to Ty powinnaś być”. To był koszmar, ale ogólnie w Polsce widzę, że bardzo modny jest hejt - powiedziała.
Ogromnym wsparciem byli dla niej dziadkowie. Niestety, w przeszłości posiadanie tak znanego dziadka okazało się dla Moniki koszmarem. - Mój dziadek był premierem, w szkole się na mnie wyżywali, rzucali we mnie kamieniami, chłopcy mnie kładli na ziemię, przyciskali i pluli na mnie. Nauczyciele się na mnie wyżywali strasznie. Już od 11 lat chodzę na terapię i gdyby nie terapia, nie wiem, co by było (...) Jestem bardzo pracowitą osobą, nauczył mnie tego dziadek, który jest pracoholikiem. Gdy miał czas, to zajmował się mną najlepiej, jak umiał. I to było coś takiego, że ta miłość była rzadka, ale jak już była, to była w wielkiej dawce. - dodała.
Kim jest chłopak Moniki Miller?
Dziś celebrytka cieszy się życiem u boku ukochanego. Jest to pochodzący z Ukrainy Pavlo Moskalenko.
- Teraz, kiedy już jestem dorosła, to jestem w takim związku, że mój partner mówi mi bardzo często, że jest ze mnie dumny, i tak naprawdę to jest chyba to, czego najbardziej zawsze potrzebowałam. I on mi daje takie wsparcie i tak mnie docenia, że to mi wystarczy - powiedziała w show "Królowa przetrwania".