Jest rok 1998, pokazy lotnicze w Góraszce. Robimy dla TVP transmisję na żywo, potrzebny był wywiad z brytyjskimi lotnikami. Idę po płycie lotniska, pamiętam, byłam w skórzanych spodniach, w ciemnych słonecznych okularach, mikrofon w ręce. Wyglądałam trochę jak Krystyna Janda w "Człowieku z marmuru". On stał przy samolocie i tak palnął do kolegów: "Patrzcie, idzie moja przyszła żona".
Przeczytaj koniecznie: Monika Richardson: Moja noga nigdy nie postanie w TVP!
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/exclusive/moja-noga-nigdy-nie-postanie-w-tvp-aa-rk99-4qKF-G7Qu.html
Jeszcze nie wiedział, jak prorocze będą to słowa. Czy on był przerażony Polską? Nieee! Przekonał się, że można tu świetnie zjeść, choć może niekoniecznie w wojskowej kantynie. Potem poznał moją rodzinę, stwierdził, że są szaleni. Podobało mu się w Polsce. Wie, że jesteśmy ambitnym narodem, że jest tu życie, którego nie ma w Wielkiej Brytanii. Anglia jest zmęczona, zblazowana, ludzie są cyniczni... Chodziliśmy ze sobą trzy lata i łatwo nam nie było. On był w RAF-ie (siły powietrzne Wielkiej Brytanii - red.), nie mógł przyjechać i tu zamieszkać. Ja miałam niezłą pracę, nie chciałam wyjechać.
Patrz też: W szkole byłam kujonką
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/exclusive/moja-noga-nigdy-nie-postanie-w-tvp-aa-rk99-4qKF-G7Qu.html
W końcu przyszedł moment, że nie wiedzieliśmy, co robić dalej, no i wtedy odkryłam, że jestem w ciąży... To naprawdę był moment krytyczny, doszliśmy do szczytu góry i stwierdziliśmy, że albo zwalimy się bezwładnie, albo dalej tą drogą pójdziemy razem. 10 lat jesteśmy małżeństwem...
Jeszcze wczoraj wspominaliśmy, żartowaliśmy: - Co nam odbiło, by być razem? Mówię tak, bo w takim "międzynarodowym" związku zawsze ktoś ma w plecy.