- Każdy z nas dysponuje sobą, ja dokonuję takich wyborów, uznając obecność w serialach za niekonieczną. Unikam seriali, bo stwarzają wiele zagrożeń, niebezpieczeństw, gdybym się zdecydował - mówił niespełna rok temu Zbigniew Zamachowski w rozmowie z "Super Expressem". I choć w tej sprawie nie zmienił zdania i nie zasilił swoją osobą żadnej serialowej produkcji, za to pojawił się w telewizji śniadaniowej u boku swojej ukochanej Moniki Richardson.
Ten wielki aktor, którego do tej pory mogliśmy oglądać chociażby w takich filmach jak "Wielka majówka", "Trzy kolory. Biały" czy "Ogniem i mieczem", od pewnego czasu ima się różnych mniej aktorskich zadań. Zasiadał już w jury muzycznego show "Bitwa na głosy", teraz za namową ukochanej dołączył do ekipy prowadzących "Pytanie na śniadanie". Pierwsze koty za płoty, ale cieszyć się nie ma z czego. Poszło mu średnio. Niewiele miał do powiedzenia, a i Monika niechętnie dopuszczała go do głosu. Pewnie dlatego, że był niewyspany.
- Muszę przyznać, że Zbyszek wstał o wpół do szóstej rano i to już możemy zaliczyć do kategorii cudu... - szczebiotała od rana Monika.
On tylko się uśmiechał. Chyba nie czuł się w nowej roli komfortowo.