Monika Zamachowska przyrządziła w weekend na obiad pierogi ruskie. Widok tego dania skojarzył jej się ze swoim małżeństwem.
"Trochę farszu zostało po wczorajszych sąsiedzkich ekstrawagancjach, więc zrobiłam ruskie - takie nasze rocznicowe...
Pewnie nie uciszę tym plotek o strasznych kryzysach w moim małżeństwie, ale trudno, posłuchajcie. To danie jest jak (każdy?) związek: okropnie dużo roboty, by przeżyć krótką chwilę przyjemności" - napisała Monika w sieci.
Zobacz także: Dramat Moniki Zamachowskiej. "To straszne, co kwarantanna robi z człowieka!"
"I tak na koniec, żeby nie zostawiać sprawy otwartej, bo, jak wiemy, umiejętność czytania ze zrozumieniem powoli umiera, szczególnie w mojej branży, osobiście uważam, że warto. Warto się urobić po łokcie. Jeśli się kocha oczywiście. Trochę czasu mi zajęło, żeby pojąć tę prostą zależność. Parę osób skrzywdziłam. Parę razy podjęłam głupie decyzje pod wpływem emocji. Dzisiaj jestem tu, gdzie jestem i czuję się szczęśliwa. Może to coś warte? Bardzo Was wszystkich przytulam i dziękuję, że jesteście z nami w tych trudnych czasach" - dodała w swoim wpisie.
A my wciąż nie rozumiemy tego dziwnego porównania.
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie KLIKNIJ tutaj