Tematem kampanii przed wyborami prezydenckimi stała się dość niespodziewanie kwestia środowiska LGBT. Prawicowi kandydaci na czele z Andrzejem Dudą opowiedzieli się zdecydowanie przeciwko środowisku LGBT, traktując je dodatkowo jak „ideologię”. Z Dudą nie zgodziło się wielu publicystów czy celebrytów, wśród których znalazła się między innymi Matylda Damięcka: Matylda Damięcka JEDNOZNACZNIE o LGBT. "Nie jestem człowiekiem? NIE JESTEM IDEOLOGIĄ"
Awantura wokół społeczności LGBT. "Duda ryzykuje mniej, Trzaskowski więcej"
Z językiem nienawiści postanowiła walczyć także Monika Zamachowska. Zaczęło się od tego, że na Instagramie, tuż po wyborach, opublikowała grafikę z flagami poszczególnych społeczności LGBT. Dziennikarka napisała, że w głosowaniu wzięło udział prawie 7% faszystów. Jak można się domyślać, jej wpis wywołał poruszenie i sprowokował komentarze, także wysyłane w wiadomościach prywatnych. Jedną z nich Zamachowska pokazała następnego dnia: ktoś napisał jej, że nie powinna mówić nikomu, „kogo ma kochać czy uwielbiać”.
Dziennikarka podjęła zdecydowane kroki i po prostu zablokowała internautę: - (…) Ale ten człowiek ma przecież jakąś rodzinę, znajomych. To zło się rozprzestrzenia, jak rak. Jest mi tak strasznie z tym źle. Nie mam już siły tłumaczyć, że zawsze najważniejszy jest CZŁOWIEK. (…) - napisała.
Słusznie postąpiła?
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ tutaj >>>