Monika wraz z mężem wybrała się w podróż do Budapesztu. Jak sama mówi - jako dziecko PRL-u wciąż traktuje ten kraj jako bratni. Mimo niekorzystnych prognoz, pogoda sprzyjała małżonkom, którzy mogli rozkoszować się lokalnymi atrakcjami. Niestety, ostatniego dnia Monika wylądowała w szpitalu. Miała wypadek!
"Niewinna przejażdżka po mieście Segwayami ze znajomymi z Wrocławia zakończyła się dla mnie w szpitalu" - napisała Monika na swoim blogu.
Dziennikarka jest zachwycona węgierską służbą zdrowia. Wychwala ją pod niebiosa. "Karetka przyjechała w ciągu pięciu minut, mimo całkowicie zakorkowanego miasta. Ratownik medyczny mówił płynną angielszczyzną i nie pytając o dowód ubezpieczenia, zawiózł mnie do szpitala. Lekarz zajął się mną natychmiast i zlecił zrobienie wszystkich stosownych badań. W ciągu 45 minut miałam już zapamiętane na płycie CD badanie roentgenowskie, USG, rezonans magnetyczny głowy, byłam po zastrzyku na tężec i z założonym opatrunkiem siedziałam w poczekalni, czekając na męża, który stał w korkach, jadąc do mnie z bagażami (tego dnia wracaliśmy do Polski)" - relacjonowała.
Teraz Monika jest już w kraju pod czułą opieką męża. Jest jeszcze lepsza niż węgierska służba zdrowia.
Zobacz też: Justyna Steczkowska podbija Chiny!