To było w 1977 roku. Szewczyk umówił się z piosenkarką na radiowy wywiad.
- Nagrywaliśmy go w budynku Polskiego Radia na Malczewskiego w Warszawie. Nienawidzę się spóźniać, więc jadąc przez całe miasto starałem się, aby być przed czasem. Violetta mnie wyprzedziła. Byłem o 8.50, a ona już wchodziła do budynku. Szedłem za nią po schodach. Miała takie mini, że dosłownie widziałem całą jej bieliznę - wspomina Szewczyk.
Potem dziennikarz wiele razy spotykał się służbowo z artystką.
- Pamiętam, gdy jechaliśmy do Sopotu, na stacji benzynowej kupiłem jej coś do picia. Powiedziała, że jestem dla niej hojny i od tej pory mówiła o mnie jako o swoim narzeczonym. Lubiliśmy się, to była naprawdę utalentowana kobieta - mówi Szewczyk.