W lipcu Muniek Staszczyk przeszedł wylew. Artysta był akurat w Londynie, więc pierwsze dni po tragicznym wypadku przeżył w brytyjskim szpitalu. Dopiero teraz poddał się rehabilitacji, w której zrobił znaczne postępy. Muniek może liczyć na wsparcie bliskich znajomych, którzy chętnie go odwiedzają.
Muniek Staszczyk miał wylew. Zdjęcie muzyka trafiło do sieci
Najbliższe miesiące Staszczyk spędzi na promocji autobiografii „King!” oraz solowej płyty „Syn miasta”. Książka jest bardzo osobista, a życie dopisało do niej nowe, niekoniecznie zabawne rozdziały. Muniek wprost pisze o kryzysie, w którym miotał się między seksem a religią.
- Próbowałem, miałem duchową ścieżkę, ale nie wiedziałem, czy to moje nienasycenie domaga się seksu czy Boga. W jednym ręku chciałem trzymać różaniec, a w drugim prezerwatywę – czytamy w „Rzeczpospolitej”. - Poważne rozdwojenie jaźni. Aż wreszcie się ze sobą zaprzyjaźniłem, nauczyłem się funkcjonować bardziej na uśmiechu. Wiadomo, każdy ma swoje demony, pragnienia. Potrafię teraz patrzeć na nie z dystansem.