W czasach PRL-u jedyne, gdzie mógł zagrać, to małe kluby i festiwal w Jarocinie. Jego zespół T.Love nie był specjalnie kochany przez ówczesne władze. Ale po upadku tamtego systemu jego życie się odmieniło. Hity "Stokrotka", "Warszawa" czy "I Love You" - śpiewają już kolejne pokolenia Polaków, a piosenki Muńka regularnie puszczane są w rozgłośniach radiowych. Z frekwencją na koncertach też nie ma problemów. Oczywiście co za tym idzie - z pieniędzmi również.
Gwiazdy polskiego show-biznesu oburzają się, gdy tylko pojawiają się informacje o tym, ile zarabiają. Tymczasem Staszczyk mówi otwarcie, za co i ile dostaje kasy. - Skąd mam kasę? Z tantiem z ZAIKS-u, z koncertów i z płyt. Z koncertów tak rocznie, jak patrzę na PIT, mam 350-400 tysięcy, z tantiem około pół miliona, a z płyt z 50 tysięcy - mówi bez ogródek w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Patrz też: Muniek Staszczyk przeprasza za pijaństwo: Czuję się jak G... Jest mi wstyd (VIDEO!)
Za te zarobione na swojej popularności pieniądze może realizować marzenia swojej żony. Dlatego też pięć lat temu Muniek wraz z rodziną przeniósł się z bloku na warszawskim Żoliborzu do domku z ogródkiem we Włochach. Wokalista przyznaje jednak, że to żona, a nie on, nadzorowała budowę.
- Żona wybudowała, bo ja się na tym nie znam. Nawet się tam nie pokazywałem. To Marta zresztą chciała mieć dom, ja wychowywałem się w bloku, moi rodzice do dziś tam zresztą mieszkają. Ale żona nalegała - opowiada Muniek.
Muniek choć na koncertach zarabia całkiem nieźle, stanowczo podkreśla, że dla pieniędzy nie byłby w stanie sprzedać swojego wizerunku w reklamie. Choć, jak przyznaje, propozycji mu nie brakuje.
- Wielokrotnie odmawiałem intratnych kontraktów reklamowych. Piwo Żywiec dawało mi 400 tysięcy za reklamę, ale się nie zgodziłem. Wojtek Waglewski to wziął... - zdradza rockman i tłumaczy dlaczego: - Dla mnie najważ- niejszy jest mój wizerunek, który wyniosłem z etosu podwórkowego. Kiedy właściwie niczego mi nie brakuje, to po co mam z siebie robić pajaca?