To nie kwas ani coca-cola! Na koszulce Wojewódzkiego są ślady fluidu!

Jak pisaliśmy już na Se.pl, policja dokładnie przebadała koszulke, w którą Kuba Wojewódzki ubrany był podczas ataku. Okazało się, że nie ma na niej żadnych żrących ani niebezpiecznych dla zdrowia substancji. Według informacji "Wprost" są na niej ślady, ale zwyklego fluidu!

Zobacz: Wojewódzki nie ma już śladu poparzenia!

Wygląda na to, że teraz to bardziej funkcjonariuszom niż dziennikarzowi zależy na wyjaśnieniu incydentu. Policjanci dziesięć dni czekali aż Wojewódzki doniesie im do badania kurtkę, którą miał na sobie w tamten poniedziałek. Jak ujawnia "Wprost", choć dostarczył ubranie, nie chciał rozmawiać ani składać zeznań. Oświadczył, że chwilę znajdzie dopiero we wtorek, 5 listopada. - Dziwię się, że poszkodowany unika kontaktów z policją. To może wydawać się podejrzane – mówi tygodnikowi jeden z funkcjonariuszy.

Tym bardziej, że tuż po ataku był dużo bardziej rozmowny. – Jak przyszedł do nas, mówił, że ten, co go oblał, hasła prawicowe wykrzykiwał. (...) Mówił, że nie powie jakie, żeby z tego sprawy politycznej nie robić - relacjonuje 'Wprost" policjant z Pragi.

Już podczas następnego przesłuchania Wojewódzki zmienił front i zażądał, by w ogóle wykreślić wzmianki o prawicowych okrzykach z protokołu, bo "nie pamięta, co napastnik wykrzyczał".

Poparzenia "chemiczne i termiczne"

Kilka dni temu okazało się, że tuż po ataku showman na własną rękę zrobił obdukcję. Jej wyniki opublikował portal naTemat.pl. Z dokumentów wynika, że Wojewódzki doznał poparzeń "chemicznych i termicznych" twarzy i szyi.

Czytaj też: Majewski parodiuje atak na Wojewódzkiego! [Wideo]