Olszówka: Nabieram dystansu

2009-12-13 22:51

Edyta Olszówka (38 l.) w serialu "Samo życie" wciela się w postać Marysi. Nam opowiada o tym, do czego dąży, jak wita każdy dzień i jakie ma marzenia.

SE:- Marysia z serialu "Samo życie" jest zakochana, ale okazuje się, że nie ulokowała uczuć najlepiej...

- Tak. W jej życiu pojawia się męż- czyzna i zaczynają się kłopoty. Okazuje się, że ta wielka miłość ma żonę i dziecko. Duże komplikacje, dużo problemów. Miałam nadzieję, że Marysia wreszcie będzie szczęśliwa.

Edyta Olszówka: - Przyznaje pani, że w przeciwieństwie do granej przez panią bohaterki w pani życiu prywatnym słońce świeci jaśniej?

- Mnie prywatnie na szczęście nie dotyczą takie problemy. Lepiej budować swoje szczęście na prawdzie, a nie na kłamstwie. Nie na wszystko mamy jednak wpływ. Jeśli chodzi o mnie, to rzeczywiście żyję inaczej niż żyłam. Zaczęłam się sobą opiekować, zwracać uwagę na siebie, na swoje potrzeby, szukać wewnętrznej radości. Zrozumiałam, że moim największym wrogiem byłam ja sama, że to ja sama ze sobą muszę się dogadać.

- A na czym polega radość według pani?

- Na tym, że umiemy się cieszyć chwilą. Chodzi o to, żeby patrzeć na szklankę, która jest do połowy pełna, a nie od połowy pusta. Chcę witać kolejny dzień z uśmiechem na twarzy, nie zamartwiać się.

- Nowe wyzwania i nowe role?

- Życie zawodowe jest dla mnie wielką zagadką. Z budowaniem roli jest tak, że wszelka wiedza o postaci to nie to, czego my się uczymy, ale to, czego doświadczamy. Właśnie z tym związane jest aktorstwo. Bazujemy na swoich uczuciach, cierpieniu, bólu. Na tym polega ten zawód, na kreacji postaci, która ma odbicie w rzeczywistości. Widz ma poczuć prawdę.

- Która z ról niedawno zagranych przez panią najpełniej wyraża to przekonanie?

- Myślę, że rola w filmie "Cisza", który zrealizował TVN. Gram matkę, przez którą opowiadana jest tragedia. Ta historia bazuje na cierpieniu, traumatycznych uczuciach. Dla aktora zagranie tego jest zawsze wyzwaniem.

- A ciotka Dobrujska w "Zemście". Czy to zapowiedź wcielania się w kobiety dojrzałe?

- Wkraczam w dojrzały wiek. Z każdym dniem się starzeję. Nie jestem pozbawiona lęków, czy będę w tym zawodzie potrzebna. Ale jest we mnie zgoda na to nowe, całe życie coś się w nas zmienia. Budujemy siebie każdego dnia. Zauważyłam, że nabieram dystansu do siebie, do świata. Coraz bardziej mi się to we mnie podoba.

- Co zawodowo chciałaby pani jeszcze osiągnąć?

- Nie miałam i nie mam roli, o której marzę. Kocham robić to, co robię, chciałabym grać, chcę być potrzebna.

- Ma pani jakąś myśl przewodnią?

- Kochać. Wydaje mi się, że miłość zwycięża wszystko.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki