Program "Nasz nowy dom" odmienił życie setkom potrzebujących rodzin, które żyją wręcz w tragicznych warunkach. Katarzyna Dowbor w rozmowie z NaTemat przyznała, że pamiętają o bohaterach także po zakończeniu zdjęć do programu. Ekipa programu "Nasz nowy dom" niemal codziennie przemierza setki kilometrów. Zdarza się czasem, że odwiedzają znane już im rodziny, kiedy są w pobliżu.
NIE PRZEGAP: Smutne doniesienia o Januszu Gajosie. Już więcej nie zobaczycie go na scenie
Katarzyna Dowbor wspomniała jedną wizytę, która zdecydowanie nie należała do najmilszych.
- Raz zdarzyło mi się przyjechać do bohaterów jednego z wcześniejszych odcinków, bo byłam z ekipą w okolicy. Jeśli chodzi o dom, nie można było powiedzieć złego słowa, natomiast nie podobało mi się traktowanie psa. To był duży i łagodny pies trzymany na łańcuchu i nigdy niewyprowadzany. Przed remontem umawialiśmy się, że będzie miał lepsze warunki, kupiliśmy mu budę - relacjonuje prowadząca "Nasz nowy dom".
NIE PRZEGAP: Katarzyna Skrzynecka jest ZAŁAMANA! ZUS wyliczył jej emeryturę, za tę kwotę NIE DA SIĘ PRZEŻYĆ!
Dziennikarka wspomina, że bohaterka programu była bardzo oburzona jej niezapowiedzianą wizytą i faktem, że "przyczepiła się" do tego, jak traktuje psa. Katarzyna Dowbor również nie potrafiła ukryć swojej złości. Chwyciła za telefon i zadzwoniła po odpowiednie służby, które podjęły interwencję. Dziś jedna z fundacji monitoruje warunki, w jakich żyje zwierzę.
- Kiedy przyjechałam, pies był znowu uwiązany na łańcuchu, która nawet tej budy nie sięgała. Pani była oburzona, że zakłócam jej spokój, ale porozmawiałyśmy i zgłosiłam sprawę fundacji zajmującej się zwierzętami, aby monitorowała sytuację. Nie godzę się na takie rzeczy. Jeśli czujemy się odpowiedzialni za rodzinę, to za całą, a dla mnie zwierzęta są członkami rodziny - mówi Katarzyna Dowbor.
Dobrze zrobiła zgłaszając sprawy służbom?