Pani Ania z Łodzi dwukrotnie była zgłaszana do programu "Nasz nowy dom" - jedno ze zgłoszeń wyszło od koordynatora rodzin zastępczych, a drugie od kobiety, która była częstym gościem w barze prowadzonym przez łodziankę.
NIE PRZEGAP: Chcieli utrzymać to w tajemnicy, ale znajomy się wygadał! Sensacyjne doniesienia o Roznerskim i Kalskiej!
- To nie jest tak, że każdego do programu przyjmują – mówi pani Ania w rozmowie z Dziennikiem Łódzkim. - Sprawdzają najpierw wszystko. Musiałam ekipie pokazać wiele dokumentów. Między innymi akt własność domu. Od momentu zgłoszenia do programu do wizyty ekipy minęły cztery miesiące.
Nasz nowy dom: Katarzyna Dowbor była przerażona tym, co zobaczyła!
Pani Ania razem z partnerem przez wiele lat prowadziła bar "Modrzewiak", do którego często zajeżdżali rowerzyści. Prowadziła normalne życie, aż do serii nieszczęść, która ją spotkała. Najpierw kobieta straciła bar.
- Niestety GS do którego należał budynek wymówił mi umowę i sprzedał komu innemu – żaliła się w rozmowie z Dziennikiem pani Ania.
Potem spadła na nią śmierć ukochanego partnera.
NIE PRZEGAP: Ryszard z "Sanatorium miłości" zmienił się nie do poznania i wyrwał ponad 30 LAT MŁODSZĄ LASKĘ! Na jej widok aż opada szczęka!
- Janek w 2018 roku zachorował. Od sierpnia czuł się źle. Poprzeziębiał grypy. Padło na serce, układ krążenia. W styczniu 2019 roku było z nim już tak źle, że zawiozłam go do szpitala. Umarł 26 stycznia.
Zaledwie pół roku później okazało się, że niewinny ból brzucha u jej córki, Urszuli, to rak.
- Okazało się, że to zaawansowany nowotwór żołądka. Szybko wszystko poszło. Okazało się, że są przerzuty do kości, szpiku kostnego. Nikomu nie życzę, by przeżył śmierć własnego dziecka! - mówi bohaterka programu "Nasz nowy dom".
NIE PRZEGAP: Wiemy, co naprawdę dolega Kazikowi! Wszyscy, którzy myśleli, że to wirus, byli w BŁĘDZIE!
Niedługo potem Urszula zmarła osieracając córkę. Pani Ania została rodziną zastępczą dla wnuczki, która obecnie jest w 4. klasie szkoły podstawowej. Dom, w którym zamieszkała z wnuczką już wtedy był w fatalnym stanie. Całość pokrywał gigantyczny grzyb - przez brak rynien woda wsiąkała w ściany jak w gąbkę.
Kiedy w styczniu przed domem 64-latki pojawiła się ekipa programu "Nasz nowy dom", kobieta jeszcze nie wiedziała, czy udzielą jej pomocy. Z samochodów wysiadło około 10 filmowców i reżyser.
NIE PRZEGAP: Zobaczcie, kim była i jak wyglądała żona Witolda Paszta. Po jej nagłej śmierci jego świat legł w gruzach [ZDJĘCIA]
- Od rana kręcili zdjęcia. Było po godzinie czwartej, gdy kazali nam z Gabrysią wyjść przed dom - opowiada portalowi.
A tam czekała już na nich Katarzyna Dowbor. Pani Ania była w szoku, ale nigdy nie zapomni tego, co powiedziała prezenterka na widok warunków, w których mieszkają.
- Ja jestem przerażona tym budynkiem - miejscem, w którym Wy musicie żyć i mieszkać. Takiego grzyba, jak siedem lat robimy ten program, nie widziałam. Te problemy z piecem, z centralnym ogrzewaniem, te podłogi, które się załamują. Nie wspomnę już o łazience i o kuchni, bo tego tak naprawdę nie ma. Ten dom wymaga generalnego remontu, tu trzeba tak naprawdę zmienić wszystko - powiedziała Katarzyna Dowbor.
W końcu dziennikarka wypowiedziała słowa, na które czekają wszyscy "wyremontujemy wasz dom!". Przy okazji dowiedzieliśmy się, co dzieje się z uczestnikami odcinków, które kręcone są podczas pandemii. Wcześniej bohaterowie programu "Nasz nowy dom" do czasu końca remontu mieszkali w hotelach, które ze względów epidemiologicznych zostały zamknięte. Pani Ania z wnuczką spędziły ten czas w Warszawie.
- Hotele były nieczynne więc zamieszkałyśmy na czas remontu w apartamencie. Jedzenie przywoził nam catering. Było nam tam bardzo dobrze. Tak jak teraz w tym wyremontowanym domu - wspomina bohaterka programu "Nasz nowy dom".
Katarzyna Dowbor i jej ekipa odmieniły życie pani Ani i jej wnuczki. Gabrysię najbardziej cieszy to, że ma własne łóżko. Wcześniej musiała spać z babcią.
- Cała ekipa „Naszego nowego domu” była bardzo miła. Od robotników, po szefa ekipy Wiesława, architekt Martynę. No i Kasia Dowbor jest cudowna. Miła, sympatyczna, nic nie robi na pokaz - zapewnia Anna Malinowska.