Natalia Dawidowska po zakończeniu "Big Brothera" wyjechała Polski. Chwilę po tym dowiedziała się, że jest ciężko chora. Pierwsze niepokojące symptomy wystąpiły u niej w styczniu. Dawidowska zaobserwowała, że z jej sutka sączy się krew. Mimo to, nie chciała iść do lekarza. Na szczęście namówiła ją do tego koleżanka.
- Później został wyczuty przeze mnie guzek, który był właśnie umiejscowiony bardzo blisko sutka. No i potem, no niestety, dodatkowo doszedł ból (...) Gdyby nie moja przyjaciółka, Ewelina, która jest razem ze mną tutaj właśnie w Anglii, gdyby ona mnie tak naprawdę nie zaciągnęła do samochodu, nie zawiozłaby mnie na SOR tutaj do szpitala (...) to do dnia dzisiejszego podejrzewam, że bym nawet nie wiedziała, że mam raka- wspomina w rozmowie z "Dzień dobry TVN".
Kiedy usłyszała diagnozę, nie załamała się. - Ja tak naprawdę miałam, mam duże szczęście, że mi się udało w taki sposób po prostu przejść, że doszło w przeciągu jednego miesiąca do zrobienia wszystkich badań, do zrobienia operacji i w chwili obecnej mogę siedzieć, bo prawda jest taka, że kto wie...
Zobacz: Uczestniczka "Big Brothera" walczy z nowotworem. Czeka ją poważna operacja
Natalia zdecydowała się na drastyczny krok i usunęła obie piersi. Jak sama mówi - nie chce, by choroba powróciła w przyszłości. Kiedy opowiadała o tym, trudno było powstrzymać łzy...
- Ja podjęłam decyzję, że wycinamy po prostu obie piersi od razu, żeby nie było możliwości nawrotu tej choroby. (...) Wielokrotnie o tym mówiłam - pomimo tego, że wyglądam jak wyglądam, że mam styl bardziej męski, niż kobiecy, że zajmuję się bardziej męskimi rzeczami, to nie oznacza, że ja nie jestem kobietą. Ja się urodziłam kobietą, ja jestem kobietą i ja siebie akceptuję jako kobietę. Ja mam dopiero 30 lat, a ja już jestem po raku piersi - powiedziała.
Zobacz: Gwiazda TVN porównała kwarantannę do... programu "Big Brother"