W styczniu 2021 Natalia Klimas po raz drugi została mamą. Półtora roku wcześniej urodziła pierwszą córkę. Ostatnio pochwaliła się w sieci rodzinnymi wakacjami. Nie kryła jednak, że przelot do Hiszpanii był dla niej prawdziwą zmorą.
- Jesteśmy w Hiszpanii. Jest wspaniale. Ale powinnam zacząć chyba od tego, że podróż tu, była jedną z tych, które zapamiętam na długo. Hanusia najadła się croissantów i wypiła sporo soku pomarańczowego na śniadanie, po czym siedząc mi na kolanach, 15 minut po wystartowaniu samolotu, postanowiła całość zwrócić. Nawet nie mruknęła, zrobiła to po cichutku i taktownie, tak, że zanim się zorientowałam, byłam calusieńka obrzygana, łącznie ze skarpetkami i trampkami. Moja myszka słodka miała oczywiście spakowane w walizce podręcznej zapasowe ciuchy, ja natomiast nie - relacjonuje Klimas.
Odór wymiocin jej córki roznosił się po całym samolocie, w związku z czym konieczna była reakcja załogi pokładowej.
- Siedziałam więc w tych oparach całą drogę i jeszcze miałyśmy powtórkę z rozrywki w połowie lotu. Znów ją przebrałam (w zapasowe ciuchy Zuzi) i sama siedziałam sobie obrzygana do końca lotu. Panie stewardesy uśmiechały się niezręcznie i zawiesiły nad naszymi siedzeniami kawę w woreczkach, żeby wchłaniały ten zapach roznoszący się po całym samolocie - kontynuuje Natalia.
Celebrytka nie ukrywa, że atmosfera w trakcie podróży była bardzo gęsta. Rodzina dotarła do celu pokłócona.
- Po wylądowaniu nie było fotelików dziecięcych w wypożyczalni samochodów, samochód był nie ten, co miał być i zgubiliśmy się na autostradzie. Dotarliśmy do celu, dosłownie ledwo żywi, pokłóceni i wściekli. Wróciłam do siebie dopiero kiedy wyszorowałam się do czysta, a także wykąpałam moje dzieci w pachnącym płynie do kąpieli. Położyłyśmy się we trzy w czystych piżamach i mokrych włosach do łóżka, przeczytałyśmy dwie strony "Pucia" i… padłyśmy nieżywe - relacjonuje Klimas.
Rozumiecie jej ból?