Byli faworytami ostatniego sezonu reality, ale nagrodę główną wywalczyła inna para. Im to jednak nie przeszkadza.
– Wygraliśmy siebie i to jest najważniejsze. Nie weszłam do programu ani po zwycięstwo, ani po sławę. Chciałam miło spędzić czas i poznać nowych ludzi, a spotkałam miłość. Między mną a Łukaszem mocno zaiskrzyło. Zaczęło się od gorących pocałunków. Klimat i wakacyjny czas sprzyjał wszystkiemu. Nie ukrywamy, że uprawialiśmy seks – mówi „Super Expressowi” Nana. – Kochaliśmy się w programie. Nie zastanawialiśmy się nad tym, że towarzyszą nam kamery. Poszliśmy na żywioł i byliśmy w tym szczerzy, przede wszystkim wobec siebie. Żadne z nas nie żałuje, tym bardziej że łączy nas naprawdę piękne uczucie i fantastyczny seks. Wszystko mi pasuje w Łukaszu. Seks jest ważnym elementem naszego związku, więc nie ma się czego wstydzić – dodaje.
Nana jest zniewalająco piękna, a Łukasz zabójczo przystojny. Mimo że dzieli ich 1300 kilometrów, kontynuują swoją znajomość po zakończeniu programu „Hotel Paradise”. Ona mieszka w Polsce, a on w Belgii.
– W naszym związku nie ma zazdrości. Darzymy się ogromnym zaufaniem. Spotykamy się raz na tydzień. Bilety na szczęście nie są aż tak drogie, chociaż myślimy o wspólnym zamieszkaniu, bo miłość na odległość bywa uciążliwa. Bardzo za sobą tęsknimy i z każdym dniem pragniemy siebie coraz bardziej. Jest między nami niesamowita chemia, miłość i namiętność. Wkrótce podejmiemy decyzję, gdzie będziemy wspólnie żyć – zdradza celebrytka. – Jesteśmy dopasowani do siebie wręcz idealnie. Nasze temperamenty idą ze sobą w parze. Łukasz jest bardzo męski i opiekuńczy. W jego ramionach czuję się prawdziwą kobietą – wyznaje Nana, o której z pewnością będzie jeszcze głośno. Egzotyczna piękność studiuje aktorstwo i grywa w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Można ją oglądać w spektaklu „Hairspray”.