Pokaz duetu polskich projektantów przejdzie do historii, jednak bynajmniej nie z powodu szałowej kolekcji, którą stworzyli. A wszystko przez sytuację, która przydarzyła się Nataszy, znanej artystce, i jej nie mniej znanemu mężowi Januszowi.
Przeczytaj koniecznie: Urbańska i Józefowicz opowiadają o domu: Żyjemy tu jak w raju! ZDJĘCIA
Małżonkowie przybyli na pokaz nieco spóźnieni. Wiadomo, Warszawa jest rozkopana, wszędzie tworzą się korki, a oboje są niezwykle obłożeni pracą, więc wszędzie wpadają w ostatniej chwili.
Na domiar złego, kiedy się pojawili, otoczył ich wianuszek fotoreporterów. Sympatyczna para nie mogła odmówić im kilku zdjęć. Czas uciekał, a w sali, gdzie miał się odbyć pokaz, gęstniał tłum gości. Zaczęło brakować miejsc, więc coraz więcej osób zajmowała te wolne, także w pierwszym rzędzie. A ten zarezerwowany jest wyłącznie dla wielkich gwiazd. Takich jak Natasza i Janusz. Niestety, kiedy oboje wkroczyli na salę, miejsc wolnych już nie było. Nawet w drugim szeregu. Oburzeni sytuacją postanowili więc wrócić do domu.
Przeczytaj koniecznie: Józefowicz i Urbańska: Tej miłości nie zniszczą nawet sława i pieniądze
- Ciężko mówić tu o skandalu, Natasza od wielu lat jest bardzo dobrą przyjaciółką i wielbicielką naszej marki, co pokazała we wczorajszym "Dzień Dobry TVN". Jeżeli faktycznie nie mogła zostać na pokazie, wynikało to bardziej pewnie ze względów logistycznych. Czasami ciężko zapanować w 100 procentach nad gośćmi i nawet karteczka "Rezerwacja" nie jest przeszkodą - tłumaczy Gabriela Michalczuk, menedżerka projektantów.
Janusz Józefowicz wolał sytuacji nie komentować.