Beata Tyszkiewicz to twarda kobitka. Jednak zdaje sobie sprawę ze swych słabości. - Nie lubię deklarować jakichś postanowień, bo potem człowiek żałuje, że coś obiecał - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Jednak przyciśnięta do muru, trochę zmiękła. Wielka aktorka postanowiła raz na zawsze zmienić coś w swoim życiu. Jak wiadomo, zawsze podczas "Tańca z gwiazdami" lubiła podokuczać drugiej jurorce, Iwonie Pavlović. - Ja bardzo lubię Iwonkę. Zawsze docinam tym, których bardzo cenię jako ludzi. To już od dawna jest ustalone, że mogę naginać jej cierpliwość - tłumaczy się z uśmiechem Tyszkiewicz. Teraz jednak będzie inaczej! Po chwilowym rozrachunku z własną osobą, padły znaczące słowa.
- Najbardziej chciałabym popracować nad swoim charakterem. Może mi tego ludzie nie mówią, bo są mili, ale ja wiem, że potrafię być wredna - zdradziła. Z tego dobitnie wynika, że wielka dama polskiego kina da odetchnąć "Czarnej Mambie" i nie będzie jej już tak dręczyć. No, chyba że nie wytrwa w swym postanowieniu...
Miejmy nadzieję, że Beata Tyszkiewicz, jak prawdziwa kobieta, nie przywiąże się zbyt mocno do noworocznej obietnicy. Przecież jej słowne bitwy z Pavlović przeszły już do historii telewizji. I nie można im odmówić tego, że zawsze ubarwiały taneczne show TVN.
Do potężnego spięcia między paniami doszło we wrześniu, zaraz po ślubie Iwony. Tyszkiewicz zażartowała, że "to nie pierwszy ślub i nie ostatni" i dodała, że nie pojawiła się na ślubie koleżanki z programu, bo miała ładniejszą sukienkę od Iwony. Ten niby-żart wytrącił z równowagi Pavlović do tego stopnia, że gdy tylko wyłączono kamery, panie obrzuciły się niewybrednymi złośliwościami.
Innym razem doszło na wizji do innych złośliwości. - Pan poprosi kiedyś do tańca Pawłowicz... - zaapelowała Tyszkiewicz do Jaya Delano (35 l.). - Ona się Pavlović nazywa! - przerwał jej juror Piotr Galiński (50 l.). - Daj spokój, to nie jest ostatni jej mąż, jeszcze zdąży się Pawłowicz nazywać! - ripostowała aktorka.
Czy rzeczywiście zrezygnuje ze swego ciętego języka? Oby nie...
Postanowienia noworoczne gwiazd
Marcin Prokop (32 l.)
- Chciałbym, po pierwsze, zacząć się zdrowo odżywiać. Nie chcę wyglądać jak komar z brzuchem. Po drugie, więcej czasu chciałbym spędzać z moim dzieckiem i więcej odpoczywać. Po trzecie, chciałbym, aby w 2010 roku zrealizowało się kilka moich zawodowych planów.
Anna Popek (41 l.)
- Skoń-czyć to, co zaczynam i nie zaczynać zbyt wiele. Nauczyć się obsługi mojej strony internetowej i założyć blog. Zapisać się i chodzić na dance hall i na łyżwy.
Edyta Herbuś (28 l.)
- Postanowiłam zostać kierowcą. Prawo jazdy mam od 4 lat, ale do tej pory nie miałam czym jeździć. Kupiłam mieszkanie, więc nie wystarczyło mi na auto. Ale w tym roku chcę to zmienić. Jeszcze się zastanawiam nad marką.
Jan Nowicki (70 l.)
- Nie mam żadnych postanowień, celów czy planów na nowy rok. Nigdy tego nie robiłem i nie będę robił. Jakoś przeżyłem te 70 lat na tym świecie i, dzięki Bogu, dobrze jest. A takie postanowienia, planowanie to dla mnie idiotyzm jest. Życie nam niesie wiele dobrych rzeczy, na które po prostu sami trafiamy.
Marcin Daniec (52 l.)
- Więcej odpocznę, a potem popracuję. W sylwestra przede wszystkim. Stwierdziłem, że to czas, który chcę spędzić z najbliższymi, a więc z żoną i młodszą córką. Cały styczeń będę jeździł po Polsce z występami kabaretowymi, więc ten ostatni dzień roku przeznaczyłem sobie na oddech przed pracą.