Alternatywny plan Dmochowskiego
Urodzony w Piotrkowie Trybunalskim aktor swoją przyszłość zawsze wiązał z występowaniem na scenie. Ze względu na talent muzyczny planował jednak zostać najpierw pianistą a z czasem śpiewakiem operowym. Był obdarzony dość – jak sam mówił – „wdzięcznym barytonem”. Niestety, karierę przekreśliła mu angina, na którą chorował dość często przez intensywne ćwiczenia głosowe.
Zdałem sobie sprawę, że przy tych dolegliwościach ze śpiewaniem może być nie najlepiej
Dlatego musiał poszukać alternatywy.
Wtedy pojawił się plan awaryjny w postaci aktorstwa. Przy swoich warunkach wydawał się od początku na tyle charakterystyczny, że po warszawskiej szkole teatralnej nie musiał długo szukać zatrudnienia. Pierwszy sezon po dyplomie w 1955 roku spędził w Teatrze Młodej Warszawy (obecnie Teatrze Dramatycznym), a potem został zaproszony do Teatru Polskiego, gdzie spędził dekadę. Grał u najważniejszych twórców teatru lat 50. i 60., choćby w przedstawieniach Aleksandra Bardiniego, Janusza Warneckiego czy Bohdana Korzeniewskiego.
Teatr jest moim warsztatem pracy, jestem tu nie tylko wykonawcą roli, ale czuję się także współodpowiedzialny za całość przedstawienia i za wszystko, co dzieje się w teatrze
– mówił w wywiadzie dla „Magazynu Filmowego”. Ale szersza widownia poznała się na nim dopiero wraz z występami na srebrnym ekranie w filmach Andrzeja Munka („Eroica”, „Zezowate szczęście”), czy Witolda Lesiewicza („Dezerter”).
Miłostki Wokulskiego
Choć pamiętają o tym tylko historycy teatru, Dmochowski po raz pierwszy wcielił się w swoją życiową rolę na scenie. Był 1966 roku, gdy Adam Hanuszkiewicz obsadził go jako Wokulskiego w inscenizacji „Lalki”. Krytycy zgodnie uznali, że był to strzał w dziesiątkę.
Z dotychczasowych teatralnych ról najczęściej grałem Wokulskiego. Zagrałem to ponad 200 razy w teatrze
– wspominał Mariusz Dmochowski w Polskim Radiu.
Na jeden ze spektakli przyszedł Wojciech Jerzy Has, czołowy polski reżyser tych czasów, planujący wówczas realizację filmu na podstawie książki Prusa. Docenił intuicję dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie i zaprosił Mariusza Dmochowskiego, aby tym razem zagrał Wokulskiego w kinie. Osią filmu Has uczynił niespełnione uczucie żywione przez kupca do arystokratki Izabeli Łęckiej (Beata Tyszkiewicz), lecz reżyser nie pozostał wierny pierwowzorowi literackiemu. Krytycy nie byli zgodni, ale widownia pokochała romantyczną opowieść.
W prawdziwym życiu aktor nie należał do kochliwych, lecz miewał miłostki pomimo wieloletniego małżeństwa z Aleksandrą Krawczyk. Była od niego rok starsza, studiowała anglistykę i podjęła nawet pracę w Ministerstwie Handlu Zagranicznego. Lecz postanowiła zostać aktorką. Zaczęli mijać się na korytarzu. I tak mijając się każdego dnia, wreszcie wzięli ślub i doczekali córki Elżbiety. Znajomi nie dawali im szans. Nie tylko miewał miłostki (plotkowano o romansie z Kaliną Jędrusik i Niną Andrycz), ale także pił.
Dmochowski umierał od śmierci żony
Mariusz Dmochowski nie był człowiekiem kryształowym. Wbrew swojej żonie w 1955 roku wstąpił do partii. Zasiadał w Komitecie Dzielnicowym PZPR Warszawa-Śródmieście, przewodniczył obradom Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, sprawował także mandat posła. Aleksandra tymczasem angażowała się w działalność opozycyjną.
Wydarzenia „Sierpnia ‘80” zapoczątkowały w nim zmianę poglądów. Podążając za żoną, postanowił zacząć wspierać „Solidarność”. Na swojej działce w Popowie zgodził się nawet na uruchomienie konspiracyjnej drukarni. Gdy wprowadzono stan wojenny, Mariusz Dmochowski złożył mandat posła. Jerzy Urban, pisujący w „Szpilkach” pod pseudonimem Klakson, drwił z niego, że ta przemiana to wynik czystego koniunkturalizmu. Po ‘89 nie angażował się już w politykę, choć wielokrotnie go do tego namawiano.
Byłem w partii i nie wypieram się tego. Wierzyłem, że ustrój polityczny, w jakim żyłem i który poniekąd tworzyłem, ma sens. Ale… okazało się, że nie miał
– wyznał aktor przed śmiercią w 1992 roku. Umierał odkąd odeszła jego żona. Pod koniec lat 80. zdiagnozowano u niej nowotwór. Gdy wiosną 1992 roku przegrała kilkuletnią walkę z chorobą, on zaczął zapijać smutek. Nie wiedział, jak ma bez Aleksandry żyć. Mocne trunki osłabiły mu serce. Zmarł w cztery miesiące po niej w wieku 61 lat. Obydwoje spoczęli na Powązkach.