Władysław Kozakiewicz na stałe zapisał się w historii polskiego sportu, zdobywając złoty medal olimpijski w 1980 roku. Był i jest jednym z najbardziej znanych lekkoatletów. Okazuje się, że jego dzieciństwo było bardzo trudne.
Zobacz też: Podsiadło robi furorę na... Igrzyskach Olimpijskich! Fani mocno podzieleni
Władysław Kozakiewicz nie miał w domu łatwo
Władysław Kozakiewicz stał się prawdziwą ikoną sportu. Gwiazdor wykonał gest, który na zawsze zapisał się w historii. Zelektryzował wtedy widownię podczas Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku. Niewiele osób wie jednak, jak ta ikona sportu się wychowywała.
Pierwsze lata życia Kozakiewicz spędzał na Litwie. Sportowiec urodził się w bardzo biednej rodzinie.
"Nie było butów ani pieniędzy. Królowała wymiana towarowa. Jakiś czas oboje rodzice pracowali przy brukowaniu drogi, dniówką był bochenek chleba. Nie mieliśmy z rodzeństwem żadnych dziecięcych ubrań. Chodziłem w takiej koszulinie-sukience bez majtek, większość roku na boso" - można przeczytać w "Gazecie Wyborczej".
Zobacz też: Dawid Podsiadło szaleje na meczu Igi Świątek. Tak wspiera rodaczkę
Sportowiec w trakcie wywiadu wspomniał też ojca, który tyranizował całą rodzinę. W domu panowała przemoc.
"(Mój ojciec był) najgorszym facetem, jakiego można sobie wyobrazić. Bił, obojętnie za co, zawsze z całej siły. Jak krowa nie chciała iść, to brał kołek i lał biedne zwierzę po łbie do krwi. Łamał tym krowom rogi. W domu tak samo. Po ślubie... zachowało się takie zdjęcie: mama młodziutka, z 18 lat może, widać, że już nie ma zębów. Powybijał jej. Poszła za niego jako szesnastolatka, bo trzeba było zwolnić miejsce w chałupie, a Kozakiewicze przynajmniej mieli co włożyć do garnka. Nasza rodzina miała krowę, świnie, kilka mórg. Konia nie było. I nie było prądu, a wychodek oczywiście na zewnątrz. Nie bieda nam jednak doskwierała najbardziej, tylko przemoc ojca. Codzienne niebezpieczeństwo..." - powiedział w tym samym wywiadzie Kozakiewicz.
Na jaw wyszło również, że Kozakiewicz nigdy nie wybaczył swojemu ojcu. Sportowiec nawet nie odwiedził jego grobu.
"A gdzie tam! Nigdy nawet nie odwiedziłem jego grobu. Mama była akurat u mnie w Niemczech, kiedy nadeszła wiadomość, że stary się zapił na śmierć. Zareagowała jednym słowem: Nareszcie!" - przypomniał w rozmowie Władysław.
Zobacz naszą galerię: Władysław Kozakiewicz