Wojciech Korda zmarł w sobotę po długiej chorobie. W 2015 roku stan zdrowia kultowego muzyka dramatycznie się nie pogorszył. Od tego czasu przeszedł aż sześć udarów, które spowodowały nieodwracalne skutki.
- Wojtek cierpi na postępującą niewydolność oddechową w przebiegu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc i przewlekłego zespołu poudarowego. Ma cukrzycę i nadciśnienie tętnicze. Przebył tracheostomię. Chorobom towarzyszą także objawy zespołu parkinsonowskiego. Ponowne incydenty udarowe spowodowały postępujące spowolnienie psychoruchowe - przekazał nam przed rokiem menedżer gwiazdora, pan Andrzej Pakuła.
Na szczęście w tej dramatycznej sytuacji Korda nie został sam. Czułą opieką otoczyła go jego żona, pani Aldona Korda.
- Jego żona i jej syn z poprzedniego małżeństwa, Bartek, pełnią całodobowy dyżur - dodał menedżer.
Choć miałaby na co, pani Aldona nigdy nie narzekała. Pomóc starała jej się Polska Fundacja Muzyczna, która zbierała pieniądze na leczenie. Gdy do niej telefonowaliśmy, wstydziła się prosić o pomoc. Nie narzekała też na to, że musi czuwać przy mężu. Robiła to z bólem w sercu, ale uśmiechem na twarzy.
To się nazywa miłość!