Jednak Daniel jest przede wszystkim aktorem, który marzy o życiowej roli. Nie poddaje się. W życiu zmagał się z wieloma przeciwnościami, chociażby z mieszkaniem w schronisku dla bezdomnych i żebraniem...
"SE": - Nie da się ukryć, że wszyscy kojarzą ciebie z prowadzącym lotek. Lubisz to, co robisz? W końcu przecież jesteś aktorem?
Daniel Wieleba: - Na początku prowadzenie Studio Lotto było dla mnie wyzwaniem również jako aktora. Wiedziałem, że kilka milionów osób to ogląda. Nie chciałem tego robić tak, jak wszyscy do tej pory, czyli sztywno i nudno. Ja miałem pomysł na siebie i właśnie na Studio Lotto.
- Nie wszystkim się on podoba...
- Ależ oczywiście! Na co dzień słyszę komentarze, że robię z siebie kretyna. Zdarzyło się nawet, że na Marszałkowskiej facet chciał mnie pobić, bo tak bardzo nie podoba mu się sposób, w jaki prowadzę losowanie. Szczególnie starszym osobom trudno jest to zaakceptować. Dostaję od ludzi listy, że jestem żenujący... Zdarzyło mi się, że nawet nie chciano mi dać kredytu, bo pani prezes uznała, że jestem niepoważny. Ja jednak staram się tym nie przejmować i robię dalej swoje.
- Już jako dziecko byłeś taki szalony i zabawny?
- Niestety, nie. Jako dziecko byłem bardzo zamknięty w sobie. Prawie w ogóle nic nie mówiłem, rzadko też się udzielałem w szkole.
- Czy to miało wpływ na to, że chciałeś zostać księdzem?
- Często chodziłem do kościoła, ponieważ byłem ministrantem, potem zostałem lektorem, co prawda bardzo bałem się wystąpień przed szerszą publicznością. Podczas czytania cały czas się myliłem, miałem wielką tremę. I tak pomyślałem, że jako zamknięty w sobie chłopak zostanę księdzem. I postanowiłem zdawać do seminarium. Ale jednocześnie zdawałem w Krakowie do szkoły telewizyjno-aktorskiej i tam się dostałem, po tej szkole stwierdziłem, że stać mnie na więcej i trafiłem na studia do PWST we Wrocławiu, którą ukończyłem w 2006 r. Do tej pory nie wiem, co mnie podkusiło, ale dzisiaj cieszę się z takiego wyboru. Moja pani w szkole nie wierzyła, że będę aktorem, powiedziała, że jej kaktus na ręku wyrośnie, jak mi się uda. No cóż...
- Tak więc w wieku 18 lat z małego miasta wyjechałeś do Krakowa. Jak tam zarabiałeś na życie?
- Nie było łatwo, ale jakoś sobie radziłem. Np. z dwoma kolegami przebranymi za żebraków zbieraliśmy pieniądze, żeby pójść na ciepłego hot doga. A w tamtym okresie było ciężko, więc przez jakiś czas mieszkałem w schronisku św. Alberta. Pracowałem też przez miesiąc jako barman, ale że nie miałem o tym za bardzo pojęcia, to ta przygoda szybko się skończyła. Potem zacząłem prowadzić troszkę różnych imprez dla firm, następnie 2 lata pracowałem jako klown Wesołek. To było niesamowite przeżycie. Można złapać do siebie dużo dystansu. Wyzbyć się pewnych zahamowań i nie wstydzić się robić szalonych rzeczy. To mi się później bardzo przydało.
- To znaczy, że miałeś z tym jakieś problemy?
- Na początku miałem duży problem, żeby stanąć przed ludźmi i ich rozbawić. Musiałem się tego nauczyć. Okazało się, że najlepiej jest obserwować dzieciaki. One mają niewiarygodne pomysły. Robią to, co czują.
- O mały włos nie zostałeś księdzem i jak na chłopaka byłeś spokojny. A pamiętasz swój pierwszy pocałunek?
- Pierwszy raz całowałem się z kumplem na scenie. Miałem wtedy 19 lat. To były ćwiczenia w szkole. Graliśmy z kolegą dwóch gejów. To było dziwne, pół roku zbierałem się do tej sceny.
- Teraz zagrałbyś rolę geja?
- Oczywiście, że tak. Każda rola dla aktora jest wyzwaniem. Jednak nie chciałbym zostać zaszufladkowany i dostawać głównie propozycje grania gejów. Chciałbym grać różne postacie, żeby pokazać moje możliwości aktorskie. Wiele osób myśli, że jestem gejem, pewnie dlatego, że mam np. styl ubierania się taki a nie inny. To nie jest miłe. Oczywiście ja nic do nich nie mam.
- Ale teraz będziesz miał szansę pokazać się ludziom z innej strony. Występujesz w "Jak Oni śpiewają" na Polsacie.
- Dostałem propozycję do "Jak Oni śpiewają" może dlatego, że inaczej prowadziłem Studio Lotto niż inni wcześniej, przede mną. A ja lubię rozbawiać innych, nie mam z tym problemu. Myślę, że udział w tym programie też mi trochę otworzy furtkę i będę miał więcej propozycji aktorskich. Ja nie jestem urodzonym śpiewakiem, ale z moją pozytywną energią widzowie mogą liczyć na to, że nie zbraknie dobrego show z moim udziałem.