Kilka lat temu fani Piotra Fronczewskiego zamarli z przerażenia. Okazało się, że ich ulubiony aktor miał zawał serca. Sytuacja była bardzo poważna. - Siedziałem, oglądałem film i nagle BĘC, coś się zaczęło dziać, że tak powiem, w klatce. Ale to było coś innego, niż to, do czego byłem przyzwyczajony i do czego nie przywiązywałem specjalnej wagi. To jest bardzo dziwne uczucie. Ten pierwszy napad był bardzo agresywny - mówił Fronczewski w Radiu Zet. Później jednak lekarze musieli mu wszczepić zastawkę serca, która miała unormować pracę tego narządu. Jednak problemy kardiologiczne, to nie jedyne zmartwienie Piotra. Kilka lat temu pojawiły się problemy z biodrem, więc kolejny raz wylądował w szpitalu. Później pojawiały się również epizody zasłabnięć tuż przed wejściem na scenę. Nic zatem dziwnego, że rodzina aktora zmusza go do zadbania o siebie.
Po tych wszystkich przejściach trudno oczekiwać, żeby Fronczewski był w szczytowej formie. Coraz rzadziej pojawia się na ekranie i w najbliższym czasie nie zobaczymy niczego nowego z jego udziałem. Rodzina nie ma wątpliwości, że ze względu na swój stan zdrowia, powinien się teraz skupić na odpoczynku i relaksie.
- Aktor czuje się coraz lepiej, ale jest jeszcze na tyle słaby, że rodzina na pewno nie pozwoli mu się przemęczać - czytamy w tygodniku "Rewia".
Sam Fronczewski chętnie wróciłby na scenę, ale musi słuchać zaleceń lekarzy, o co dbają jego najbliżsi:
- Na razie nie ma mowy, aby przy takiej obstawie nie słuchał zaleceń lekarzy. A oni sławnego pacjenta upominają, aby dał swemu sercu tak długi urlop, jaki będzie konieczny.