- Co tym razem zobaczyła "Kobieta na zakręcie"?
- Tym razem kobieta przejechała cały świat. Oczywiście widziała moją ukochaną Afrykę, a w szczególności Etiopię. Najwspanialsze miejsce na ziemi, czyli Japonię, w której ciężko się pracuje, oraz wyspę Borneo. Program wyszedł niesamowity.
- Jak godzi pani macierzyństwo z wyjazdami?
- Cały plan moich wypraw ułożony jest pod moją Marysię. Wiadomo, że nie mogę wyjechać na dłużej z domu niż dziesięć dni, dwa tygodnie. Wtedy moja córeczka świetnie się bawi i zbytnio za mną nie tęskni. Myślę, że to ja za nią bardziej tęsknię.
- Wiele osób zarzuca pani, że ryzykuje życie, będąc mamą. Jak to pani skomentuje?
- Mój zawód to niejedyne zajęcie narażone na ryzyko. Kobiety, które pracują jako lekarze, w korporacjach też zostawiają swoje dzieci na kilka dni, tygodni, każda matka kiedyś wraca do pracy. Nie jestem w stanie w całości poświęcić się wychowaniu dziecka, ale nie ryzykuję życia aż tak bardzo. Nie mam uczucia, że balansuję na krawędzi. Ja jedna wiem, ilu rzeczy nie robię, rezygnuję z nich. Nie jestem tak skłonna do ryzyka jak kiedyś.
- A jest coś, czego zabroni pani Marysi?
- Tak, zabronię jej wspinania się po górach. Nie chcę się denerwować tak jak moja mama.
- Co ciekawego zobaczymy w nowym sezonie programu?
- Ten program przede wszystkim otwiera oczy na wiele problemów i wiele spraw. Jest w nim też dużo rozrywki i można się pośmiać. Przede wszystkim jednak zmusza do refleksji. Po tych wszystkich podróżach jestem bardzo szczęśliwa, ale też bardzo zmęczona. Ta produkcja kosztowała mnie trochę zdrowia, ale cieszę się z tego wszystkiego, bo zobaczyłam kawał świata. Mogę powiedzieć, że ta druga seria jest dużo lepsza i dużo bardziej przemyślana.
- Było dużo łez?
- Łez było więcej niż w poprzedniej serii. Weszliśmy głębiej w niektóre tematy, zobaczyłam rzeczy, których wolałabym nie widzieć. Myślę, że ja sama też się zmieniam, że jestem bardziej wrażliwa.
- Który odcinek programu jest najbliższy sercu?
- W dużej mierze ten o Etiopii, w której żyje ponad 40 milionów osób niewidomych oraz o schronisku dla orangutanów. To smutne odcinki, ale dużo mówią o naturze człowieka, a raczej o naszej niemocy.
- Gdzie jeszcze chciałaby się wybrać Martyna Wojciechowska?
- Na Kubę, do Chin. Na całym świecie jest mnóstwo ciekawych tematów. Wierzę, że program o ciekawej kobiecie można zrealizować też w Polsce na pobliskim osiedlu.