Rodzina Martyniuków co chwilę dostarcza nam kolejnych sensacji. Z takim synem jak Daniel, Zenek nudzić się nie może. Ostatnio znany tata musiał zmierzyć się z kolejną wizytą syna w sądzie. A młody Martyniuk ma już sporo przewinień na swoim koncie. Został za nie skazany na 100 godzin prac społecznych. Miał je wykonywać w domu pomocy społecznej w Grabówce, miejscowości, w której mieszkają jego rodzice. Pandemia pokrzyżowała jednak te plany. Kurator musiał zmienić miejsce odbywania kary. Zdecydował, że syn Zenka będzie grabił liście na cmentarzu.
ZOBACZ: Ile zarabia Daniel Martyniuk? Syn króla disco polo musiał ujawnić to w sądzie. Co robi zawodowo?
Nie musi się jednak przemęczać. Wychodzi, że musi wykonywać te prace tylko przez 20 godzin miesięcznie, przez pięć miesięcy. Daniel postanowił jednak pracować tylko 2 godziny dziennie. Na cmentarzu pojawił się w ostatnią sobotę. Jednak to jak się zachował pozostawia wiele do życzenia.
- Daniel od razu skierował się do pomieszczenia gospodarczego i wziął grabie. Zaczął grabić plac przy krzyżu w okolicach mogił żołnierskich. Jego praca jednak nie trwała za długo. Już po 15 minutach zrobił sobie pierwszą przerwę na papierosa. Później kolejną na przejrzenie wiadomości w telefonie, i kolejną na rozmowę z kolegami z pracy. Potem kolejny papieros i kolejny. Dwie godziny minęły dosyć szybko na wiosennym słońcu. Już o godzinie 12 bod bramą cmentarza na marnotrawnego syna czekał Zenon Martyniuk i zabrał go do rodzinnego domu w Grabówce, gdzie na Daniela czekała mama z obiadem – czytamy w jednym z dzienników.
ZOBACZ: Syn Zenka Martyniuka w amoku! Kopał i gryzł policjantów. Włos jeży się na głowie! Dziś usłyszał wyrok
Co ciekawe Daniel wciąż może liczyć na pomoc i wsparcie rodziców. Do pracy na cmentarzu swoim ekskluzywnym mercedesem zawozi i odwozi go jego znany tata. Trudno zatem, żeby syn Zenka odczuł trudy wymierzonej kary. Oczywiście młody Martyniuk zapewnia rodziców, że na pewno się zmieni i będzie przykładnym obywatelem. Zenek i Danuta (55 l.) nie do końca jednak w to wierzą i o pomoc poprosili psychologa. Może po takiej rodzinnej terapii będą potrafili normalnie funkcjonować.