Wszystkiemu winne niedopatrzenie i spóźnialstwo. Jusia otrzymała zaproszenie, jednak się spóźniła i po prostu nie została wpuszczona.
"Organizatorzy wydali bowiem za dużo zaproszeń, więc gdy widownia się zapełniła, dyrektor teatru zabronił wpuszczać następnych gości" - tłumaczy "Na żywo".
Zamiast wielkiego wejścia było wielkie wyjście. Okazuje się, że nawet małe spóźnienie nie jest w dobrym tonie.