Nie żyje Billy Miller. Amerykański aktor i biznesmen zmarł, mając zaledwie 43 lata. Poznali go widzowie na całym świecie, bo zagrał w dwóch serialach, które cieszą się sławą międzynarodową. Chodzi o "Żar miłości" i "Szpital miejski". Oba dobrze znane są także widzom polskiej telewizji Polsat, bo stacja Zygmunta Solorza emitowała je w dobrym czasie antenowym. Jak czytamy w branżowych portalach, serial "Żar miłości" od 1988 roku zajmuje pierwsze miejsce w USA pod względem oglądalności tzw. "oper mydlanych" z pasma porannego i popołudniowego. Za swoją grę aktor otrzymał aż trzy nagrody Emmy. Informację o śmierci Billy'ego Millera przekazał jego kuzyn. - Trudno się dzielić tymi smutnymi wieściami, ale wczoraj otrzymałem telefon, że zmarł mój kuzyn Billy Miller - napisał na Instagramie Zeek Taylor. - Był synem mojej kuzynki Pat, którą bardzo kocham. Moje serce boleje nad nią i nad wszystkimi, którym Billy był bliski. Zamieszczam ten post ku jego pamięci, bo wiem, że wielu z Was było jego fanami - dodał pogrążony w smutku mężczyzna. Billy Miller był także współwłaścicielem popularnego lokalu "The Belmont" w Los Angeles.
Nie przegap: Zespół Perfect przekazał informacje o śmierci. Nie żyje prawdziwy mistrz, ogromna strata!
W naszej galerii prezentujemy zdjęcia z pogrzebu i grobu gwiazdora "M jak miłość" Andrzeja Precigsa