- Zamówiłem do kuchni kamienny blat - opowiada Stuhr w jednym z wywiadów. - Przywieźli go, był piękny, ale na samym środku spostrzegłem brzydką skazę - dodaje. Aktor wezwał kamieniarza i powiedział mu: "Proszę spojrzeć, to wygląda, jakby kot nasrał". Na co fachowiec odpowiedział: "Ja mam na nazwisko Kot".
- Jezus Maria, chciałem się pod ziemię zapaść, dzwoniłem trzy razy, by go przeprosić - opowiada aktor.
Teraz Stuhr częściej myśli, zanim coś powie.