Przez pandemię jeden z najsłynniejszych restauratorów w Polsce stracił swoje dochodowe i prestiżowe restauracje. Mimo tego sporego ciosu Wojciech Amaro nie uważa jednak tego za cios od życia. Jego zdaniem to błogosławieństwo od Boga.
- Ktoś może spojrzeć na nas i pomyśleć: stracili dwie restauracje, a mimo to nie wyrywają sobie włosów z głowy. Wie pani dlaczego? Bo skoro ja żyję z Panem Bogiem i skoro On dopuścił w moim życiu taką sytuację, to znaczy, że tak ma być. Że On taki plan dla nas przygotował i ja muszę go zaakceptować - powiedział w rozmowie z weekend.gazeta.pl.
Rodzina restauratora zamieszkała na wielkim ranczu, na którym nie zabrakło prywatnego basenu, jednak największe wrażenie robi widok prywatnej kapliczki Modesta.
Słynny restaurator przyznaje, że się nawrócił, "a wiara pozwala mu lepiej rozumieć sens jego życia i dostrzec innych ludzi". Wiadomość o tym, jak bardzo zmienił swoje życie spotkała się również z wieloma złośliwymi komentarzami internautów.
- Pewnie niektórzy myślą, że Modest postradał zmysły. A przecież żyjemy w kraju, w którym wiara katolicka jest bardzo ważna. Zatem co jest dziwnego w tym, że ktoś deklaruje: jestem katolikiem? Nie stał się wyznawcą sekciarskiej religii, tylko powszechnie uznanej wiary - mówi Agnieszka Amaro.
- Wiara tylko wtedy ma sens, gdy żyjemy zgodnie z Bożymi przykazaniami - dodaje Wojciech. - To nie tylko "chodzenie" do kościoła, ale wprowadzanie w czyn jej reguł, postępowanie według jej zasad – świadczenie własnym życiem, jakie wartości wyznajemy. Ta wiara ma właśnie przemieniać człowieka, a nie być jedynie fasadą, gdy nasze postępowanie nie ulega zmianie, poprawie czy wręcz jest w opozycji do nauki Jezusa.
Zobaczcie na zdjęciach niżej, jak dziś żyje Wojciech Amaro.
Polecany artykuł: