Anna Przybylska znała sekrety piłkarskiej szatni
Anna Przybylska odeszła w bardzo młodym wieku (miała niecałe 36 lat), ale zostawiła po sobie mnóstwo pozytywnych wspomnień. Gwiazda serialu "Złotopolscy" i "Daleko od noszy" zmarła 5 października 2014 roku. Niedawno minęła 10. rocznica śmierci aktorki. Anna Przybylska miała za sobą jedno nieudane małżeństwo. Krótko jej mężem był tenisista Dominik Zygra, ale prawdziwe szczęście znalazła u boku piłkarza Jarosława Bieniuka, z którym doczekała się trójki dzieci - Oliwii, Szymona i Jana. Para nie miała ślubu, ale nie przeszkadzało im to to w pielęgnowaniu swojej miłości. Z racji zawodu wykonywanego przez ukochanego, Anna Przybylska miała z pierwszej ręki informacje o tym, co dzieje się w piłkarskiej szatni. Aktorka poznała różne sekrety, o których zawodnicy zgodnie milczą. Okazuje się, że wiedza o zwyczajach niektórych piłkarzy przydawała się Annie Przybylskiej do rozbawiania koleżanek i kolegów z serialu "Daleko od noszy".
Reżyser "Daleko od noszy" Krzysztof Jaroszyński ujawnił, co Anna Przybylska wyprawiała w garderobie
Prawdę o tym, co Anna Przybylska wyprawiała w garderobie ujawnił Krzysztof Jaroszyński, reżyser i scenarzysta tej produkcji. Jego słowa ukazały się we właśnie wydanie książce Jacka Szczerby "Humor zza kulis. Rozmowy o poczuciu humoru w środowisku nie tylko aktorskim". Teraz wszyscy się o tym dowiedzą! Jaroszyński zdradził, że do królowania przy stole "aspirowali" Paweł Wawrzecki i Piotr Gąsowski. Z kolei "absolutną królową garderoby była cudowna Ania Przybylska".
Cały czas mówiła, soczyście i potwornie zabawnie. Gdy wykonała etiudę o tym, jak piłkarze zachowują się w szatni, leżeliśmy i zdychaliśmy ze śmiechu (...) Pokazywała, jak piłkarze plują i drapią się po jajach. Alenie tylko, bo to była bardzo inteligentna osoba
- wspominał reżyser "Daleko od noszy", który niezwykle cenił talent Anny Przybylskiej, choć musiał mieć na nią oko.
Szalony talent komediowy. Zrobiliśmy razem przynajmniej 150 odcinków "Daleko od noszy" więc zdobyłem jakąś wiedzę na jej temat. Z Anią trzeba było uważać, jak to z entuzjastką. Dawało się jej tekst i mówiło: "Szalej". Robiła coś dobrze, potem lepiej, potem jeszcze lepiej i w końcu doskonale. Ale pięterko wyżej po "doskonale" była totalna katastrofa. Trzeba ją było trzymać za cugle, żeby dojechała tylko do "doskonale" i nie przekraczała go
- podkreślił Krzysztof Jaroszyński.