Beata Tyszkiewicz to uznana aktorka, którą szanują chyba wszyscy Polacy - za elegancję, wdzięk, piękno, niezwykły talent aktorski i wielka pomysłowość i nietuzinkowość! Gwiazda opowiedziała w rozmowie z portalem Fashionpost.pl niezwykłą przygodę sprzed lat. Dziennikarz prowadzący wywiad zapytał jakich kosmetyków używa aktorka. Tyszkiewicz postanowiła jednak opowiedzieć zabawną anegdotkę.
– Dostaję takie kosmetyki, że nie wiem czy się tym smarować czy jeść – zaczęła swoją opowieść. – Ze trzydzieści lat temu leciałam do Kopenhagi, byliśmy wszyscy na specjalnych dietach, które polegały na tym, że musieliśmy wybierać między jedzeniem, a alkoholem. Proszę się domyślić, co wybieraliśmy. Zawsze lepiej zamówić kieliszek wina, niż butelkę wody. Nocleg był opłacony w luksusowych hotelu, a ja biedna nabawiłam się przeziębienia przez klimatyzację w samolocie. Nawet na lekarza nie miałam! - żali się aktorka. Na szczęście wpadła na niesamowity pomysł! - W nocy było już tak źle, że musiałam jakoś się ratować. Znalazłam krem nawilżający, „Relaks” się nazywał, i zjadłam cały słoik. On złagodził i uratował moje gardło – wspomina Tyszkiewicz.
Co za niezwykła historia! Kto wie? Może ten krem zadziałał jak eliksir młodości i dlatego Beata Tyszkiewicz wciąż jest powabna i piękna mimo swojego wieku? Myślicie, że nadal podjada sobie czasem kremy? Też tak robicie?
Zobacz: Nowe zajęcie Beaty Tyszkiewicz! Co teraz robi aktorka?