Nikt nie chciał zatrudnić artystki, która ma wygórowane żądania, choć zbyt wielką gwiazdą nie jest. Tatiana, by dorobić, zareklamuje więc pastę do zębów.
Jak się dowiedzialiśmy, jedna z firm organizujących imprezy zaproponowała Tatianie poprowadzenie wieczoru gwiazdkowego i krótki występ. A grudzień to zarobkowy raj dla chałturników. Stawki są wtedy najwyższe.
Okupnik postanowiła więc wykorzystać szansę i postawiła horrendalne żądania.
- Tatiana miałaby zaśpiewać dla nas trzy piosenki i poprowadzić imprezę, ale była zbyt pazerna. Nie dość, że gaża, jakiej zażądała, była w wysokości 30 tysięcy, to do tego chciała jeszcze specjalną akustykę, oświetlenie i inne dodatki, co łącznie kosztowałoby nas 50 tysięcy złotych - mówi zażenowany przedstawiciel firmy. - Zrezygnowaliśmy z niej. Przecież nawet Doda mniej chce! I przynajmniej gwarantuje jakiś show - dodaje.
Teraz artystka najwyraźniej popadła w tarapaty. Nie koncertuje, bo jak twierdzi, nagrywa płytę. Nie prowadzi też show "Gwiazdy tańczą na lodzie", bo... nagrywa płytę. Jak nic kończą jej się oszczędności, bo ostatnio, by podreperować budżet, zgodziła się wystąpić w reklamie telewizyjnej. Ale, o dziwo, nie jest to reklama godna wielkiej gwiazdy. Tatiana nie promuje ani banków, ani markowych samochodów. Piosenkarka poleca pastę do zębów...