Marta Grycan wkroczyła na polskie salony w styczniu 2012 roku i błyskawicznie zdobyła rozgłos, głównie dzięki swojemu nazwisku i gabarytom. Niestety, równie szybko okazało się, że nie wszyscy polubili Grycankę i jej córki. Jedni zarzucali im promocję otyłości, inni twierdzili, że nic sobą nie reprezentują i chcą być znane z bywania na salonach.
>>> Ale wstyd! Grycanka nosi podróby!
I mimo że Grycanki wzięły się do ciężkiej pracy i zaczęły zajmować się różnymi projektami, to jednak wciąż nie zdobyły upragnionej sympatii. Do tego skandal związany z rzekomymi długami Grycanów mocno nadszarpnął reputację celebrytek.
Nikt nie lubi Grycanki!
Ale to nie wszystko! Na jaw wyszło bowiem, że o ile Grycanka uwielbia wydawać pieniądze na ubrania i buty od znanych projektantów, o tyle niechętnie płaci swoim współpracownikom! – Myślała, że dla fryzjera sam fakt, że ją czesze, jest taką reklamą, że nie będzie się domagał wynagrodzenia - powiedział informator Faktu.
Do tego wszystkiego, według Faktu, Grycanka żąda gigantycznych kwot za samo pojawienie się na jakiejś imprezie. - W czasach swojej świetności Marta Grycan potrafiła zażądać za wyjazd na pokaz poza Warszawę 10 tysięcy złotych. Nie miała pojęcia, że to nierealna stawka - zdradził informator Faktu.
W takim wypadku trudno się dziwić, że ostatnio Grycanki rzadko pojawiają się na salonach...