Sylwia Grzeszczak rozstała się z Liberem i nagrała przebój "Motyle" ze słowami... Libera
Sylwia Grzeszczak i Liber - ku zdumieniu rzeszy ich fanów - we wrześniu wydali oświadczenie o rozstaniu. - Decyzję o rozstaniu podjęliśmy już jakiś czas temu. Przyjaźnimy i szanujemy się. Nadal pomagamy sobie w pracy i wychodzimy razem na scenę, tak jak miało to miejsce na festiwalu w Sopocie - czytaliśmy w komunikacie. - Przeżyliśmy razem wiele szczęśliwych lat. Jesteśmy rodzicami, mamy najwspanialszy skarb w życiu! Ukochaną i najważniejszą dla nas Bognę. To dla niej chcemy być najwspanialsza wersją siebie - napisali na swoich profilach w mediach społecznościowych. Liber jednak nie zniknął z artystycznego życia piosenkarki. Za tekst w najnowszym hicie Sylwii Grzeszczak "Motyle" odpowiada właśnie popularny raper. Biorąc pod uwagę relacje, które łączyły tę dwójkę, słowa piosenki "Czy to stracony czas? Tego nie powiem o Tobie nigdy..." brzmią bardzo intrygująco. Swoją drogą Sylwia Grzeszczak rzadko opowiada o sobie. Teraz jednak zdecydowała się osobiste wyznanie. Nikt nie wiedział, co piosenkarka przez lata czuła w środku.
W naszej galerii pod artykułem prezentujemy, jak Sylwia Grzeszczak wygląda bez makijażu i sztucznych rzęs
Sylwia Grzeszczak o oswajaniu lęków
Była partnerka Libera wyznała, że obecnie, gdy stoi przed publicznością na scenie czuje głównie "pewność siebie i zrozumienie". - To miejsce, gdzie tak dobrze czuję się sama ze sobą. Nie boję się pokazać tego, co potrafię. Wśród tylu ludzi, tylu uczuć, szumu i pulsujących emocji, potrafię dotrzeć do wnętrza siebie - napisała Sylwia Grzeszczak w obszernym wpisie na Instagramie. Nie zawsze jednak było tak różowo. - Nie umiałam tego od początku, od pierwszego razu, gdy stanęłam na scenie. Swoją siłę zbudowałam na zajęciach z fortepianu, ten fundament towarzyszy mi w życiu i w kolejnych osiągnięciach. Rok po roku otwieram się coraz bardziej, oswajam swoje lęki i właśnie przy Was doświadczam przekraczania granic. Gdy zamykam oczy na scenie i słucham, czuję szczęście, spełnienie. Wasze wsparcie niesie mnie, uspokaja. Ale najbardziej magiczna jest chwila, gdy kilkadziesiąt tysięcy osób pod sceną jest mega cichutko… robi to na mnie największe wrażenie! - dodała artystka.