Miłość do teatru
Choć od najmłodszych lat interesowała się teatrem, pierwsze studia podjęła na wydziale prawa Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie oraz na wydziale historii Uniwersytetu Warszawskiego. Dość szybko zrozumiała, że prawdziwą miłością darzy tylko aktorstwo. Dlatego postanowiła zdać do nowo utworzonego Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, założonego z inicjatywy Aleksandra Zelwerowicza i Leona Schillera. Uczelnię ukończyła w 1934 roku, a już kilka miesięcy później trafiła do Teatru Polskiego, w którym spędziła niemal 70 lat. Z czasem stała się twarzą tej instytucji, a jej wybitne role w kolejnych spektaklach dawno zyskały status ponadczasowych. Żeby wymienić tylko Reganę w Królu Lirze Szekspira czy Marię Stuart w dramacie Juliusza Słowackiego pod tym samym tytułem. W czasie okupacji niemieckiej przyłączyła się do bojkotu legalnie działających teatrów i w rubryce zawód wpisała, że jest kelnerką. Raz na jakiś czas występowała tylko w znanej kawiarni U Aktorek przy ulicy Mazowieckiej, gdzie na scenie towarzyszyli jej m.in. Witold Lutosławski czy Mieczysław Fogg.
Premierowi się nie odmawia…
Kiedy Ewie Wachowicz (53), Miss Polonia z 1992 roku, zaproponowano posadę rzeczniczki w rządzie Waldemara Pawlaka (1964), odpowiedziała, że „premierowi się nie odmawia”. Można by dodać, iż premierowi wolno odmówić, ale tylko jeżeli jest się Niną Andrycz. Pomimo nacisków ze strony męża, Józefa Cyrankiewicz, ona nigdy nie zdecydowała się na macierzyństwo. Choć pobrali się w 1946 roku, a ich małżeństwo przetrwało 21 lat, do samego końca powtarzała, że „aktorka rodzi role, nie dzieci”. Józef Cyrankiewicz funkcję premiera pełnił w latach 1947-1952. Na kilka miesięcy przed objęciem tego stanowiska, kiedy był już w związku ze słynną aktorką, urodziła mu się córka z nieformalnej relacji z sekretarką, panią Jadwigą Panasewicz. Liliana Śnieg-Czaplewska, autorka książki "Nina i Józef". Sceny z życia, twierdzi, że Nina Andrycz nigdy nie dowiedziała się o istnieniu pasierbicy. Dziewczynka wychowywała się we Włoszech, gdzie zamieszkała z matką zaraz po narodzinach. Cyrankiewicz miał do końca utrzymywać z nimi kontakt. Pomimo tego, że aktorka była tak niechętna posiadaniu dzieci, a nawet trzykrotnie przeprowadziła zabieg aborcji, potrafiła rozumieć piękno macierzyństwa. Jak wspominała Marta Lipińska (83), Nina Andrycz nie tylko upominała ją, aby ta dbała o siebie zwłaszcza w ciąży, lecz umiała także docenić dziecięce piękno: "Spotkałam Ninę kilka lat później na Nowym Świecie, (…) była wrażliwa na piękno, a moja Ania była dzieckiem zjawiskowym. (…) Nina spojrzała na małą i powiedziała: „Hmm, charmain, charmain”, na co moja mała spytała: „A cio to, cio to?”, co w jej języku znaczyło: „Co ona mówi?”. Pani Nina dodała: „Mówię po francusku, żeby małej nie przewrócić w głowie”.
Królowa sceny Teatru Polskiego
Kiedy Nina Andrycz przyszła na świat, Polski nie było na mapach, a jej rodzinne miasto dopiero na początku II wojny światowej miało stać się częścią Białorusi. Gdy umierała w Warszawie, mijało już dwadzieścia pięć lat istnienia III Rzeczypospolitej. Zdążyła w tym czasie wydać kilka tomików wierszy, powieść czy książkę autobiograficzną, a przede wszystkim zagrała w dziesiątkach spektakli teatralnych. Na jej dorobek składają się także seriale telewizyjne oraz filmy. Na licznych planach zetknęła się m.in. z Eugeniuszem Bodo, Janem Rybkowskim czy Kazimierzem Kutzem. Po raz ostatni na ekranie pojawiła się w "Sercu na dłoni", czarnej komedii Krzysztofa Zanussiego (84) u boku takich aktorów, jak Borys Szyc (45), Szymon Bobrowski (51) oraz Marta Żmuda-Trzebiatowska (39). I pewnie grałaby w kolejnych produkcjach do samego końca, gdyby nie pogarszający się stan zdrowia. Na początku stycznia 2014 roku trafiła do szpitala na warszawskim Powiślu, gdzie spędziła trzy tygodnie. Jako przyczynę śmierci podano niewydolność krążeniowo-oddechową. Pogrzeb odbył się 10 lutego na Starych Powązkach. W ostatniej drodze diwie towarzyszył prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz (77), dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie Andrzej Seweryn (77), Ignacy Gogolewski oraz Janusz Józefowicz (64), a w imieniu ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego (66) odczytano list kondolencyjny. Pogrzeb miał charakter katolicki. W testamencie aktorka zapisała w spadku swoje pieniądze fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Za te pieniądze WOŚP kupił wysokiej klasy densytometr, urządzenie do mierzenia gęstości kości. Zgodnie z jej życzeniem grób znajduje się w pobliżu Gustawa Holoubka, a nagrobek zdobi napis: „Królowa sceny Teatru Polskiego”.