- Dobrze że jesteście, bo muszę się poskarżyć. Złożyłem piosenkę do Opola - nie przyjęli! Złożyłem piosenkę do Sopotu - olali! - powiedział z żalem Norbi w wywiadzie udzielonym se.pl.
- Mimo wszystko jeździmy po Polsce i gramy. To jest jednak mój jedyny gul i stwierdziłem, że będę wszystkim o tym mówił. Jestem zgulowany! Mimo tego nawet, że w ubiegłym roku zagraliśmy 140 koncertów i w tym roku mamy praktycznie pełne ręce roboty. Jeśli chodzi o mnie, to jest pieprzone embargo na radio i na te festiwale - mówił nam artysta.
Zapytany, jak tłumaczono decyzję o odrzuceniu piosenek, odpowiedział:
- Nie było argumentacji, jest komisja w Opolu, jest komisja w Sopocie. Siedzi tam trzech czy pięciu mądrych panów i decydują. Argumentacja jest taka jak zawsze, układy, wielkie plecy i sam nie wiem co jeszcze... - wyznał zdegustowany.
Norbi ma jeszcze w zanadrzu jedną piosenkę. Ale jeśli znów się nie uda, to ma pomysł na dalszą przyszłość.
- Otwieram warzywniak i zapieprzam z marcheweczką. Adres warzywniaka mojego jest bardzo prosty: Dworzec Główny w Olsztynie, drugi karton po bananach przy kasie trzeciej. Zapraszam.
Być może Norbi powinien spojrzeć prawdzie w oczy i dojść do wniosku, że jest artystą minionej epoki. Hity "Kobiety są gorące" i "Rozkołysz mnie" z pewnością jeszcze długo będziemy pamiętać.