Ujawniono szokujące szczegóły z życia Dagmary Kaźmierskiej
Jeszcze do niedawna brylowała w mediach. Jej kryminalna przeszłość nie była tajemnicą. Rozkrzyczana Dagmara Kaźmierska bez wstydu opowiadała o tym, że prowadziła agencję towarzyską. W 2009 roku została skazana na 3 lata więzienia za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, sutenerstwo, stręczycielstwo i zmuszanie kobiet do prostytucji. Przesiedziała tylko 21 miesięcy. Wyszła z więzienia za "wzorowe zachowanie". Zapewniała, że zresocjalizowała się i żyje uczciwie. Polacy pokochali charakterną celebrytkę, którą poznali w programie "Królowe życia". Po kilku latach dostała własny program na antenie Polsatu "Dagmara szuka męża". Wygłupiała się też w "Tańcu z Gwiazdami", przyciągając przed ekrany tysiące nowych widzów.
Wszystko skończyło się, gdy przed rokiem dziennikarze portalu Goniec ujawnili, jak brutalną szefową burdelu była Kaźmierska. Miała m.in. zlecić gwałt na 24-letniej kobiecie, która chciała uciec z jej agencji. Inną zaś, o rok młodszą, skatowała, gdy ta była w ciąży.
"Dagmara traktowała kobiety jak mięso"
Po skandalu Dagmara Kaźmierska zaszyła się w Egipcie. Po roku ciszy chciałaby już wrócić do show-biznesu. Niestety, na jaw wychodzą kolejne informacje, które mogą jej to utrudnić. O okrutnych praktykach, jakie stosowała w prowadzonym przez siebie burdelu w podcaście "Pętla zbrodni" opowiedział dziennikarz i autor książki "Influenza" Jakub Wątor.
- Myślę, że Dagmara traktowała kobiety jak mięso, jak przedmioty. I tak samo traktowała mężczyzn. Bez skrupułów mężczyznom, odwiedzającym jej lokale, dolewała do drinków alkoholu, by szybciej się upili i żeby więcej pieniędzy od nich wyciągnąć. Mówiła na nich "frajerzy", a na kobiety "ku*wy, które nie są ludźmi" - opowiada Jakub Wątor w "Pętli zbrodni".
NIE PRZEGAP: Krzysztof Rutkowski był w agencji Kaźmierskiej. Padły mocne zarzuty
Na kanapie jej klubu, jak to ona nazywa, leżały sobie dwa kije bejsbolowe - trochę dłuższy i trochę krótszy. Żeby każdy wiedział, co go może spotkać, kiedy będzie nieposłuszny. Zamykała kobiety w pomieszczeniach na długie godziny i dni. Tam musiały obsługiwać klientów. Gdy pobiła jakąś kobietę na tyle, że widoczne były siniaki na twarzy czy ciele, to kazała jej iść na solarium, by lampy tak ją opaliły, by nie było widać siniaków i nadal mogła obsługiwać klientów
- ujawnia dziennikarz, który od dawna bada historię Dagmary Kaźmierskiej.
Jednej z kobiet udało się uciec z burdelu, który prowadziła Kaźmierska. Od 15 lat ukrywa się przed nią za granicą.
- Ona mieszka w Niemczech, a nawet tam boi się, że macki Dagmary ją dosięgną. Zmieniła nazwisko, wygląd i mieszka daleko. Boi się, że Dagmara sobie o niej przypomni i zacznie się mścić - ujawnia Wątor.
ZOBACZ TAKŻE: Dagmara Kaźmierska czuje się ofiarą nagonki? W końcu odniosła się do oskarżeń: "Ja tego nie zrobiłam"
Dagmara Kaźmierska "trzymała za mordę pół miasta"
Dziennikarz twierdzi, że celebrytka nie zresocjalizowała się tak, jak twierdzi. Dotarł bowiem do nagrań z ostatnich lat, na których miała pomiatać ludźmi, których zatrudnia. - Nadal rządzi twardą ręką - mówi.
Mieszkańcy Kłodzka, w którym mieszkała i prowadziła swoje interesy, mówią o niej "diabeł w ludzkiej skórze".
Gdy dziecko zachorowało, wchodziła do szpitala w Kłodzku. Czy ona stała w kolejce? Lekarz nie powiedział jej: "Proszę tam usiąść, bo jest jeszcze 40 innych pacjentów". Albo szła do szkoły na wywiadówkę, gdzie miała się dowiedzieć, że jej syn jest niegrzeczny, wagarował albo ma słabą ocenę. Trzymała za mordę pół miasta. "Proszę sobie wyobrazić, jak my - nauczyciele, rodzice dzieci, lekarze na SOR-ze - staliśmy na baczność, żeby tylko ona nie pomyślała o kimś źle, bo tu zaraz przyjdą jej chłopcy i kogoś pobiją" - mówiono mi. Całe Kłodzko i okolice po prostu się jej bały
- ujawnia Jakub Wątor.