Magdalena Stępień (28 l.) od długiego czasu walczy o życie swojego syna, Oliwiera (11 miesięcy). Chłopiec choruje rzadki, na złośliwy nowotwór wątroby i musiał zostać poddany kosztownemu leczeniu w klinice w Izraelu. Niestety, koszt terapii przekroczył możliwości finansowe Stępień, dlatego założyła ona zbiórkę. Potrzebną kwotę udało się uzbierać w kilka godzin. Pieniędzy jednak wciąż brakuje. W kwietniu modelka poinformowała, że u dziecka pojawiły się przerzuty. Z tego powodu zmuszona była kolejny raz prosić ludzi o pomoc. Mocno liczyła również na wsparcie byłego partnera, Jakuba Rzeźniczaka. Alimenty w wysokości 3 tys. złotych nie wystarczają na pokrycie kosztów leczenia ani utrzymanie się w Izraelu. Jakby tego było mało, Stępień wyznała, że jest zastraszana przez ojca swojego dziecka.
We wpisie z 7 czerwca modelka zapowiedziała, że nie będzie publicznie komentować wypowiedzi Rzeźniczaka w mediach społecznościowych. Ma zamiar skupić całą swoją uwagę i energię na ratowaniu życia Oliwiera. Na ten moment chłopiec nie może zostać poddany operacji.
Czekamy na wyznaczenie terminu operacji, który zależy od decyzji specjalistów. Na tę chwilę jest ona niemożliwa z przyczyn niezależnych od nas. Jak to bywa przy tego typu chorobach, sytuacja potrafi się zmienić z dnia na dzień.
Dziecko właśnie skończyło przyjmować chemię. To jednak nie koniec, bo małego Oliwiera czeka kolejna chemioterapia. Chłopiec musi również przejść badania. Dopiero wtedy zapadną kolejne decyzje.
Obecnie Oliwierek skończył przyjmowanie kolejnej chemii. Jest bardzo dzielny w tym wszystkim, a personel medyczny widzi wolę życia u Oliwierka, co mnie jako matkę jeszcze bardziej motywuje do dalszej walki. Ze względu na to, że przypadek mojego synka jest nietypowy, lekarze prowadzący konsultują jego wyniki badań z innymi lekarzami na świecie. Ja również we własnym zakresie staram się zasięgać dodatkowych opinii poza terenem Izraela. Przed nami niedługo kolejna chemia, a po niej kolejne badania i dalsze decyzje.
Modelka dodała również, że ona i Rzeźniczak mieli inne różne zdania na temat leczenia Oliwiera. Ostatecznie jednak to na niej spoczywał ciężar podejmowania najtrudniejszych decyzji i to ona sprawuje nad chłopcem codzienną opiekę.
Od samego początku towarzyszę mu przy wszystkich badaniach, zabiegach i to na mnie spoczywał ciężar podejmowania najtrudniejszych decyzji. Proszę, uwierzcie mi, że decyzja o leczeniu Oliwiera za granicą nie była moim wymysłem, a była poprzedzona długim rozważaniem sytuacji zdrowotnej mojego synka i szans na jego wyleczenie. Zaznaczam – zgoda na leczenie w Izraelu została wyrażona przez obydwoje rodziców.
Na koniec Stępień podziękowała swoim obserwatorom za dotychczasową pomoc. Wyraziła również nadzieję, że uda jej się zebrać fundusze na dalsze leczenie synka.