Program "Milionerzy" oparty jest na brytyjskim formacie "Who Wants to Be a Millionaire?". Po raz pierwszy zagościł na antenie TVN w latach 1999–2003, następnie był kontynuowany w latach 2008–2010 i od 2017 r. trwa do dziś. Jego prowadzącym od samego początku jest Hubert Urbański, który w programie "Tajemnice Produkcji" zdradził kilka sekretów z planu. Fani teleturnieju zastanawiają się, czy prowadzący zna pytania, które zadaje uczestnikom. Teraz wszystko jest jasne. - Powtarzająca się w kółko teoria spiskowa jest taka, że znam wszystkie odpowiedzi i że mam wszystko zaznaczone na monitorze, czyli że zawodnik grający ze mną głowi się nad pytaniem, a ja wiem, która z odpowiedzi jest poprawna. Niektórzy myślą, że gdy zawodnik chce zaznaczyć poprawną odpowiedź, to wtedy robię wszystko, wychodzę z siebie, żeby jej właśnie nie zaznaczył - opowiedział na pytanie Kaliny Szymankiewicz.
Hubert Urbański kategorycznie odmawia
Dziennikarka zapytała, czy tak jak za granicą do formatu zostanie wprowadzone czwarte koło ratunkowe, czyli pytanie do prowadzącego. Nie da się ukryć, że jest to bardzo spora odpowiedzialność, którą, jak się okazuje, Hubert Urbański nie chce się podjąć. - Moim zdaniem najcudowniejszą formułą tego programu jest to, że ja nigdy nie usiądę po drugiej stronie i nigdy nie będę musiał publicznie weryfikować swojej wiedzy. To jest, mówiąc poważnie, duży komfort. Ale to fajne koło ratunkowe, widziałem je w kilku wersjach 'Milionerów'. W ogóle myślę, że jest tak, że przez to, że realizujemy ten program w bardzo niezmienionej formie, to świadczy o tym, że trzymamy jakość tej podstawowej wersji. Uważam, że rzeczy są dobre, to najlepiej ich nie psuć. Państwo oglądają ten program od prawie 25 lat, za co dziękujemy wszyscy, jak tylko możemy. I to pokazuje też, że nie musimy specjalnie kombinować z różnymi polepszaczami - powiedział. Szkoda, my z chęcią sprawdzilibyśmy wiedzę gwiazdora.